1. Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat reformy systemu zasobów własnych, chodzi o znalezienie dodatkowych źródeł dochodów do budżetu UE, co pozwoliłoby na obsługę długu w wysokości 750 mld euro czyli pożyczonych środków na finansowanie Planu Odbudowy (dokładnie chodzi o obsługę 390 mld euro, bo tyle środków w ramach tego Planu trafi do krajów członkowskich w postaci dotacji, pozostała cześć czyli 360 mld euro to będą pożyczki spłacane już przez samych pożyczkobiorców).
Chodzi zarówno o spłatę odsetek od tego długu, co będzie charakterystyczne w pierwszym okresie, a od roku 2028 także rat kapitałowych, na to wszystko potrzebne będzie średniorocznie przynajmniej 15 mld euro.
Kraje członkowskie na posiedzeniu Rady Europejskiej w grudniu 2020 zgodziły się na taką reformę i pozyskanie dodatkowych środków ale w pierwszej kolejności miały być to wpływy z nowych źródeł takich jak podatek cyfrowy, czy podatek od transakcji finansowych.
Chodziło bowiem o to, aby nowymi obciążeniami w pierwszej kolejności, zostały objęte te podmioty, które najbardziej korzystają z funkcjonowania Jednolitego Rynku, osiągając w UE wysokie dochody, jednocześnie unikają płacenia tutaj podatków albo też płacą go w minimalnej wysokości (korzystając z agresywnych rajów podatkowych, takie warunki oferuje między innymi Holandia).
Komisja Europejska w pierwszej kolejności proponuje jednak podatek od nieprzetworzonego plastiku, a kolejnym nowym dochodem budżetu UE miały być wpływy z handlu emisjami (ETS) przejęte od krajów członkowskich, a więc obciążenia które dotykają w większym stopniu mniej zamożne kraje.
2. Zabierałem głos w tej debacie i w pierwszej kolejności przypomniałem, że dotychczasowy system zasobów własnych oparty głównie na składce uzależnionej od DNB każdego kraju członkowskiego, jest systemem prostym, przejrzystym i sprawiedliwym, bo zamożniejsze kraje płacą więcej, niż państwa mniej zamożne (choć system rabatów dla kilku najzamożniejszych krajów na blisko 7 mld euro rocznie, go zaburza - chodzi o Niemcy z kwotą 3,7 mld euro, Holandię 1,9 mld euro, Szwecję 1,1 mld euro, Austrię 0,57 mld euro i Danię 0,38 mld euro).
Podkreśliłem, że jesteśmy gotowi do dyskusji nad nowymi propozycjami w zakresie zasobów własnych, jednak w pierwszej kolejności powinny to być obciążenia dotyczące instytucji finansowych i transnarodowych korporacji, korzystających z rajów podatkowych na trenie UE, albo nawet unikające płacenia podatków na terenie UE (a więc w pierwszej kolejności powinien to być podatek cyfrowy, czy podatek od transakcji finansowych).
3. Zwróciłem uwagę, że KE proponuje w pierwszej kolejności podatek od nieprzetworzonego plastiku, czy przejęcie od państw narodowych wpływów z systemu ETS z jednoczesną likwidacją darmowych pozwoleń do emisji, co w oczywisty sposób uderzy w mniej zamożne kraje.
Żeby nie być gołosłownym mój kraj Polska, płaci teraz składkę w wysokości z tytułu DNB, która stanowi ok.3,5% całości wpłat, a przypadku podatku od nieprzetworzonego plastiku będzie to przynajmniej 6% przewidywanych wpływów, natomiast w przypadku wpływów z ETS, będzie to aż 11% wpływów, a jesteśmy przecież krajem, w którym dochód per capita wynosi zaledwie 77% średniej UE.
W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, żeby mniej zamożne kraje członkowskie zgodziły na takie dodatkowe obciążenia, a przecież ostatecznie o nowym systemie zasobów własnych, będzie decydowała jednomyślnie Rada Europejska.
Jeżeli więc KE chce szybkiego uruchomienia dodatkowych dochodów własnych, to musi zmienić kolejność wprowadzania nowych obciążeń, priorytetem powinien być więc podatek cyfrowy i podatek od transakcji finansowych, być może także podatek od śladu węglowego, pobierany na granicach UE, poprawiający konkurencyjność firm objętych rygorystyczną unijną polityką klimatyczną.