1. Wczoraj prezydent Andrzej Duda ratyfikował decyzje Rady (UE, Euratom) w sprawie systemu dochodów własnych i w ten sposób Polska jako ostatni kraj członkowski wyraziła zgodę aby już w czerwcu przez emisję obligacji, KE zaczęła gromadzić środki, pozwalające na utworzenie Funduszu odbudowy, z którego będą finansowane Krajowe Plany Odbudowy.
Prezydent zrezygnował z przysługujących mu 21 dni na ratyfikację ustawy uchwalonej najpierw przez Sejm i w poprzedni czwartek przez Senat i w ten sposób uratował Polsce „twarz”, ponieważ jej ratyfikacja odbyła się jeszcze w maju.
Senat przetrzymał uchwaloną przez Sejm ustawę aż 23 dni, najpierw przygotowując do liczącego 34 wyrazy i tylko dwa artykuły tekstu, a po rezygnacji z nich, preambułę, która następnie nie została przegłosowana, mimo tego, że opozycja ma większość w tej Izbie.
W ten sposób w Senacie zmarnowano ponad 3 tygodnie na polityczne przepychanki, które ostatecznie skompromitowały jej organizatorów czyli opozycyjną większość z marszałkiem Tomaszem Grodzkim na czele.
2. Przypomnijmy tylko, że na początku maja, Platforma przez wiele dni robiła wszystko aby Polski Sejm, nie uchwalił projektu ustawy o zasobach własnych.
Na połączonych komisjach finansów publicznych i spraw zagranicznych, gdzie odbyło się jej pierwsze czytanie, posłowie tej partii „stawali na głowie”, żeby zerwać obrady, zakłócali ich prowadzenie, wreszcie przedłużali dyskusję, a gdy po 5 godzinach obrad, posłowie zaopiniowali ją jednak pozytywnie i skierowali do II czytania na sali plenarnej, działalność obstrukcyjna przeniosła się tutaj.
Ostatecznie w sytuacji gdy klub PSL, a także koło Polska 2050 Szymona Hołowni zapowiedzieli poparcie tego projektu (wcześniej takie poparcie zapowiedział klub Lewicy), kierownictwo klubu Platformy zdecydowało, że w dyscyplinie posłowie mają się wstrzymać od głosu, w głosowaniu nad tym projektem.
Mimo zmiany stanowiska z głosowania „przeciw” na „wstrzymanie się od głosu” Platforma jednak nie zapobiegła kompromitacji, bo zdecydowała się nie popierać ustawy, która z jednej strony decydowała o uruchomieniu środków z wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 (z którego dla Polski przypada ponad 108 mld euro), z drugiej natomiast pozwala na utworzenie na poziomie unijnym Funduszu Odbudowy, z którego dla Polski przypada ponad 58 mld euro w formie dotacji i pożyczek.
3. Jakby mało było tej kompromitacji w Sejmie, marszałek Grodzki zdecydował kontynuować kompromitację Platformy w Senacie i z przebiegu prac, a także z głosowania preambuły, wynika, że przypilnował tej kompromitacji aż do końca.
Tak pieczołowicie przygotowywana aż przez 3 tygodnie przez senatorów Platformy preambuła, jednak przepadła, nie uzyskała bowiem większości głosów, bo jak się okazało jeden z senatorów Platformy głosował przeciwko niej, drugi natomiast z niejasnych powodów, nie wziął udziału w głosowaniu (ponoć doszło do zablokowania windy, którą udawał się na głosowanie).
Mimo tego, że senatorów Platformy, wsparli swoimi głosami senatorowie Lewicy, PSL-u, a także dwóch senatorów niezależnych, okazało się, że większości w tej sprawie, marszałek Grodzki jednak nie zorganizował.
Później próbował jeszcze tłumaczyć, że wszystko to co zawarte było w preambule, zostało przeniesione do oddzielnej uchwały Senatu, która została przyjęta ale jej przyjęcie było tylko próbą przysłonienia skandalu do którego marszałek Grodzki niestety doprowadził.
4. Gdyby nie decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o rezygnacji z przysługujących mu 21 dni na rozpatrzenie przedkładanej mu do podpisu ustawy, ratyfikacja w Polsce odbyłaby się nie tylko jako ostatnia w całej UE ale przesunęłaby się na czerwiec, opóźniając o miesiąc działania KE na rynkach finansowych.
Polska znalazłaby się pod obstrzałem nie tylko instytucji europejskich ale także opinii publicznej szczególnie w krajach Południa UE takich jak Grecja, Hiszpania, Portugalia, czy Włochy, które z niecierpliwością oczekują na wypłaty pierwszych transz środków finansowych z Funduszu Odbudowy.
Opozycyjna większość w Senacie z marszałkiem Grodzkim na czele, prowadziła ponad 3-tygodniową obstrukcję w sprawie ratyfikacji ustawy o zasobach własnych, prezydent Andrzej Duda rezygnując z części swoich konstytucyjnych uprawnień, uratował Polsce „twarz”.