- Wczoraj Donald Tusk, który jest ciągle przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej (EPL), po raz pierwszy zabrał głos w sprawie skandalu korupcyjnego i handlu wpływami, które opisał francuski dziennik „Liberation.”.
Po obradach Rady Krajowej Platformy został zapytany o komentarz do oskarżeń francuskiego dziennika i jak to ma w zwyczaju bagatelizował ten skandal stwierdzając „nie wszystkim musi się podobać, że ktoś z kimś je obiad ale nikt nie złamał czy nie naruszył prawa”.
I dodał „że nie ma korupcji czy domniemanej korupcji. Jest artykuł dziennikarza o osobach, z których te które popełniły wykroczenie zostały wysłuchane, przesłuchane i jedna jest skazana”.
- Tyle tylko, że te wyjaśnienia Tuska jak zwykle nie są prawdziwe, nie chodziło o żadne obiady, tylko o wystawne przyjęcia organizowane na francuskim zamku Chambord, którym towarzyszyły polowania i udział w nich wysokich urzędników unijnych instytucji, a także biznesmenów i lobbystów.
Co więcej duża część tych wystawnych spotkań była finansowana z publicznych pieniędzy przez ówczesnego audytora w Europejskim Trybunale Obrachunkowym (ETO) Karela Pinxtena i tylko ten człowiek został skazany przez TSUE za zdefraudowanie ok 500 tysięcy euro (właśnie z jego sądzenia wyłączyło się aż 9 sędziów TSUE, w tym jego przewodniczący, bowiem wszyscy oni uczestniczyli w przyjęciach organizowanych przez Pinxtena).
Nikt więcej w sprawie opisanej przez francuskie „Liberation” nie przedstawił żadnych wyjaśnień, tym bardziej nie był przesłuchiwany, ponieważ jak napisał autor artykułu w ostatnim tekście, że wysocy przedstawiciele obecnej Komisji Europejskiej oraz władze kilku państw członkowskich naciskały na Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), aby nie prowadził śledztwa w tej sprawie.
- Przypomnijmy, że w kilku tekstach francuski dziennik „Liberation” pisał o skandalu finansowym w instytucjach UE z udziałem polityków Europejskiej Partii Ludowej (EPL), której szefem od listopada 2019 roku jest Donald Tusk.
Autor artykułu po długim dziennikarskim śledztwie oskarżył o konflikt interesów i handel wpływami przewodniczącego TSUE sędziego Koena Lenaertsa ale także innych 8 sędziów tego Trybunału (stanowiących aż 1/3 jego pełnego składu) i innych ważnych urzędników związanych z EPL.
Mieli oni uczestniczyć w spotkaniach nielegalnie opłacanych z publicznych pieniędzy, a ich organizatorami mieli być Karl Pixten, były audytor w Europejskim Trybunale Obrachunkowymi, oraz brukselscy loobyści.
W spotkaniach mieli także uczestniczyć ówczesny szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, były wiceprzewodniczący KE Jyrki Katainen, a także były i obecny komisarz (teraz do spraw budżetu) Johannes Hahn.
- Najwyższe zdumienie może budzić to, że mimo tego iż afera jest opisywana w głównej francuskiej gazecie i to przez dziennikarza, który ma uznanie w środowisku dziennikarzy śledczych, Donald Tusk, zdecydował się bagatelizować te sprawę.
To publikacje tego autora opisujące korupcję w KE ponad 20 lat temu, doprowadziły do tego, że w roku 1999 Komisja kierowana przez Jacques'a Santera, pod naciskiem opinii publicznej podała się do dymisji.
Wprawdzie opisywane spotkania miały miejsce w latach 2010-2018, kiedy Tusk i Platforma byli tylko członkiem EPL, ale później od roku 2014, z rekomendacji EPL zajmował on przecież jedno z najważniejszych stanowisk w instytucjach unijnych, przez dwie 2,5 roczne kadencje był przewodniczącym Rady Europejskiej.
Natychmiast po odejściu z tego stanowiska został przewodniczącym EPL i mimo tego, że od lipca tego roku wrócił do polskiej polityki, to w dalszym ciągu tę funkcję pełni i pobiera za to stosowne wynagrodzenie.