- Na sobotniej Radzie Krajowej Platformy, zabierali głos także nowo wybrani jej wiceprzewodniczący, w tym poseł Izabela Leszczyna, która jest ponoć najpoważniejszym kandydatem tej partii na ministra finansów, jeżeli ta partia zdoła wygrać najbliższe wybory parlamentarne.
Podczas wystąpienia powiedziała ona między innymi „Jeżeli chcecie żeby ceny przestały rosnąć jak zwariowane, to trzeba spełnić jeden warunek, Polska musi mieć wolne sądy, wolne media, państwo musi przestrzegać, wolności obywatelskich i praw człowieka”.
I po tym zaskakującym doborze warunków, które trzeba spełnić aby ceny przestały rosnąć, poseł Leszczyna dodała jeszcze bardziej zaskakującą puentę „na koniec przypominam politykom PiS-u, że kobieta jest człowiekiem”.
- Rzeczywiście to wręcz brawurowe zestawienie warunków, które trzeba spełnić aby nie było inflacji, aż dziw że laureaci naród Nobla z ekonomii, nigdy o nich nie mówili, ani o nich nie opisywali.
Równie dziwne jest także to, że w krajach, w których, zdaniem Pani poseł Leszczyny, zapewne są wolne sądy, wolne media, a państwo przestrzega wolności obywatelskich i praw człowieka, inflacja hula i jest najwyższa od kilkudziesięciu lat.
Tak jest na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie w listopadzie inflacja wyniosła 6,8% i była najwyższa od 40 lat , a w Niemczech, będących przecież sercem strefy euro, do której należy 19 krajów UE, wyniosła 5,2% i była najwyższa od 30 lat.
- Ale w Platformie jest więcej takich polityków, którzy bez żadnego zażenowania, prezentują swoje poglądy w sprawach ekonomicznych, mimo tego, że jak wynika z treści tych wypowiedzi, nie mają o tym żadnej merytorycznej wiedzy.
Podczas debaty sejmowej w kwietniu poprzedniego roku wtedy jeszcze kandydatka na prezydenta z Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska, rozpoczęła swoje wystąpienie od stwierdzenia „w banku są wielkie pokłady pieniędzy, a rząd mówi, że nie ma pieniędzy”.
To jej spostrzeżenie nawiązywało do wystąpienia Adama Glapińskiego prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP), który w połowie marca na konferencji prasowej w Kancelarii Premiera w obecności Mateusza Morawieckiego, zapewniał, że bank centralny użyje wszystkich instrumentów, które ma w swoim arsenale, aby zapewnić płynność polskiej gospodarce.
Mówił także, że bank centralny ma w swoich zasobach wystarczające zasoby pieniądza gotówkowego, aby umożliwić niezakłócone funkcjonowanie wszystkich bankomatów jakie posiadają banki komercyjne w naszym kraju (w połowie marca w związku z ogłoszeniem zamknięcia granic i konieczności pozostania w domach, zaczęło się zwiększać zapotrzebowanie na gotówkę ze strony klientów banków).
- Ale wszystkie decyzje NBP poprawiające płynność systemu bankowego, nie oznaczają, że do tych środków ma dostęp rząd, który przy ich pomocy może sfinansować potrzeby państwa.
Wieloletnia posłanka, minister rządu Donalda Tuska, wicemarszałek po tylu latach pracy w Sejmie, powinna wiedzieć, że w Konstytucji RP w art. 220 ust.2 jest zapisane wprost, że „ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”.
A więc mówiąc wprost wydatki państwa nie mogą być finansowane przez NBP, a gdyby tak się stało, to oznaczałoby wprost złamanie Konstytucji RP, ze wszystkimi tego prawnymi i ekonomicznymi negatywnymi skutkami.
Tak, w NBP są jak mówiła ówczesna kandydatka na prezydenta Kidawa-Błońska „wielkie pokłady pieniądza”, ale rząd musi się trzymać od nich z daleka, bo polityka pieniężna w każdym cywilizowanym kraju jest wyłącznością banku centralnego.
Wieloletnia posłanka, która tego nie wie i daje temu wyraz publicznie, powinna czym prędzej złożyć mandat poselski, bo formacja którą reprezentuje, może zostać uznana za niebezpieczną dla państwa, w sytuacji kiedy toleruje takie poglądy u swoich wiodących polityków.
Jeżeli poseł Izabela Leszczyna jest najpoważniejszą kandydatką Platformy na ministra finansów, to trzeba pytać kierownictwo tej partii, którzy z jej polityków konkurują z nią o to stanowisko w przyszłym rządzie?