- Wczoraj odbyły się na Stadionie Narodowym obrady edukacyjnego wprawdzie nie okrągłego ale prostokątnego stołu i okazało się, że przez ponad 5 godzin można było spokojne rozmawiać o przyszłości polskiej edukacji.
Przez cały ten czas uczestniczyli w nim zarówno premier Mateusz Morawiecki i dwoje wicepremierów: Beata Szydło i Jarosław Gowin, minister edukacji Anna Zalewska ,minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha ,a także wiceministrowie z resortów edukacji i nauki, którzy będą kierowali rozmowami przy 4 podstolikach (będą poświęcone uczniom ,nauczycielom, jakości edukacji i odpowiedzialnością za nią, a także unowocześnieniu polskiej szkoły).
W debacie wzięli udział także przedstawiciele 4 korporacji samorządowych (samorządy są organami prowadzącymi wszystkie szkoły), reprezentanci oświatowej Solidarności (pozostałe dwa związki zawodowe na razie nie biorą udziału w tej debacie), ale także przedstawiciele rodziców, nauczycieli , a także organizacji pozarządowych.
Debata przebiegała w spokojnej atmosferze, była głęboko merytoryczna, padło także wiele głosów krytycznych pod adresem rządu i tego co się dzieje w polskiej oświacie ale także wiele konstruktywnych propozycji dotyczących bardziej racjonalnego wydatkowania środków w oświacie i wprowadzenia motywacyjnego systemu wynagradzania nauczycieli.
Debata będzie kontynuowana już w najbliższy wtorek przy 4 podstolikach ale już po tych 5 godzinach rozmowy ,premier Morawiecki określił je mianem owocnych, z masą pomysłów na poprawę stanu polskiej edukacji.
- Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu Oświatowy związek zawodowy „Solidarność” podpisał porozumienie z rządem, uznając że mają one charakter kompromisowy i są krokiem w dobrą stronę.
Porozumienie zawiera propozycję podwyżki płac, która jest kontynuacją podwyżki z 2018 roku ,w tym roku miała już miejsce podwyżka od 1 stycznia, ta druga dodatkowa we wrześniu, spowoduje, że tylko w tym roku płace nauczycieli wzrosną o ponad 15%.
Dodatkowo rząd pozytywnie zareagował na postulaty strajkowe nauczycieli protestujących w Kuratorium w Krakowie między innymi zaproponował przeprowadzenie skrócenia ścieżki awansu zawodowego nauczycieli o w2 lata, zmianę przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli (uproszczenie procedur), a także wprowadzenia stałej kwoty dodatku za tzw. wychowawstwo w wysokości co najmniej 300 zł.
- Ale „na stole” leżą także rządowe propozycje płacowe adresowane do nauczycielskich związków zawodowych, a także do samorządów prowadzących różne rodzaje szkół.
Propozycje te zawierają z jednej strony powiększenie godzin pensum nauczycielskiego (czyli tzw. godzin przy tablicy), z drugiej odpowiednie podwyżki poziomu płac dla wszystkich nauczycieli w zależności od stopnia awansu zawodowego.
Rząd proponuje dwie ścieżki wzrostu godzin , łagodniejszą – wzrost godzin pensum do 22 (a więc o 4 godziny) i ostrzejszą – wzrost godzin pensum do 24 (a więc 6 godzin) z jednoczesnym dużym wzrostem wynagrodzeń.
Przy zgodzie na te propozycje wzrostu godzin pensum w wariancie łagodniejszym płaca nauczyciela dyplomowego wynosiłaby, 5,6 tys zł w roku 2019, w roku 2020 byłoby to już ponad 6,1 tys zł , w 2021 roku -blisko 6,7 tys zł , w roku 2022 byłaby to kwota 7,2 tys zł, wreszcie w 2023 byłaby to kwota 7,7 tys zł, a więc w ciągu 4 lat wzrost wynagrodzenia o ponad 2 tysiące złotych.
Z kolei zgoda na ścieżkę ostrzejszą czyli wzrost pensum o 6 godzin oznacza płacę dla nauczyciela dyplomowanego w wysokości 5,6 tys zł w roku 2019, ponad 6,3 tys zł w roku 2020, blisko 7,4 tys zł w roku 2021, w roku 2024 byłaby to kwota 7,8 tys zł i wreszcie w 2023 byłaby to kwota 8,1 tys zł, a więc wzrost płacy o 2,5 tysiąca złotych w ciągu 4 lat.
- Szefowie związków zawodowych zareagowali na te propozycje nerwowo, twierdząc, że się na nie nie zgodzą bo oznacza ona zwolnienia nauczycieli o 20 % w wariancie łagodnym i o ponad 30% w wariancie ostrzejszym.
Ministerstwo edukacji zapewnia jednak, że nie ma mowy o żadnych zwolnieniach nauczycieli ponieważ obydwie propozycje są dostosowane do tzw. odejść naturalnych z tego zawodu (czyli głównie odejść na emerytury i odejść z zawodu ).
Według resortu odejścia naturalne średniorocznie wynoszą około 40 tysięcy, natomiast konieczność zmniejszenia liczby nauczycieli w związku ze wzrostem pensum wynosiłyby niewiele ponad 20 tysięcy rocznie.
W tej sytuacji nie ma żadnego niebezpieczeństwa zwolnień, wręcz przeciwnie cały czas do zawodu nauczycielskiego mogłyby wchodzić nowe roczniki nauczycieli, zwłaszcza że wyraźnie poprawione zostaną warunki dla nauczycieli stażystów i nauczycieli kontraktowych.
- Debata przy 4 podstolikach będzie jednak znacznie szersza i już po pierwszym jej dniu wyraźnie widać, że nawet pod nieobecność dwóch oświatowych związków, ma ona bardzo interesujący i merytoryczny charakter.
Po wczorajszych obradach oświatowego prostokątnego stołu, można mieć jednak nadzieję, że jest możliwe porozumienie, wszystkich tych ,którym leży na sercu przyszłość polskiej edukacji: rządu, samorządów nauczycielskich związków zawodowych ale także rodziców i organizacji pozarządowych pracujących na rzecz oświaty.