-
- Ważni politycy krajów Europy Zachodniej, którzy mają duży wpływ na funkcjonowanie instytucji europejskich, w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, bardzo chętnie mówią o przyjęciu paktu migracyjnego, jako swoim sukcesie, ponieważ wreszcie na jego podstawie, będą mogli podzielić się nielegalnymi imigrantami, z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Taką refleksją podzielił się ostatnio premier Francji Gabriel Attal, który w wywiadzie dla telewizji pytany o pakt migracyjny, powiedział wprost „udało nam się wymusić na krajach wschodnich podpis dokumentu, według którego, albo przyjmują imigrantów, albo płacą”. Podobne wypowiedzi padają z ust polityków niemieckich, między innymi kanclerza Olafa Scholza, który po przyjęciu paktu stwierdził, że to wielki sukces Niemiec „ bo odciąża wreszcie kraje, które są szczególnie dotknięte nielegalną imigracją”.
- Zupełnie inaczej zachowuje się Donald Tusk, który po ostatecznym przyjęciu paktu migracyjnego przez Parlament Europejski, a później przez Radę Unii Europejskiej i to także głosami posłów frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należą Platforma i PSL, stwierdził, „że jeżeli chodzi o stanowisko polskiego rządu, to nie będzie naszej zgody, akceptacji dla żadnego przymusowego mechanizmu relokacji migrantów”. Tusk dodał także, „że Polska nie przyjmie nielegalnych imigrantów w ramach żadnego takiego mechanizmu”, tyle tylko, że słowa Tuska o braku naszej zgody na pakt migracyjny wypowiadane w Polsce, są czystą hipokryzją i próbą wprowadzenia Polaków w błąd, o czy świadczy jasny przekaz zarówno kanclerza Niemiec jak i premiera Francji.
- Przypomnijmy, że tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 21 grudnia 2023 roku Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski zawarli ostateczne porozumienie w sprawie paktu imigracyjnego, składającego się z 10 rozporządzeń, który przewiduje tzw. obowiązkową solidarność, czyli konieczność przyjmowania określonej przez KE liczby nielegalnych imigrantów (minimum 30 tys. osób rocznie), albo też zapłacenie kwoty ok. 20 tys euro za każdego nieprzyjętego imigranta. Wcześniej rząd Mateusza Morawieckiego cały czas zwracał uwagę, że przyjęcie w nowych przepisach rozwiązania, przyjmujesz nielegalnych imigrantów, albo płacisz wysokie kary za nieprzyjmowanie każdego z nich, nie tylko nie rozwiązuje tego problemu, ale wręcz przeciwnie napędza nielegalną imigrację do Unii Europejskiej. Okazało się, że na tym grudniowym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej, sprzeciwu Polski już nie było, pojawił się przedstawiciel rządu Tuska i Polska już nie zgłaszała sprzeciwu, a wspomniane przepisy prawne zostały przyjęte jednomyślnie. Wprawdzie na majowym posiedzeniu RUE przedstawiciel rządu Tuska (w tym przypadku minister finansów Andrzej Domański), był przeciwny, ale na niewiele to się zdało , bo finalnym etapie prac, nie da się przecież zbudować mniejszości blokującej.
- Ten sprzeciw „rzutem na taśmę”, był zresztą bardzo dziwny, wszak europosłowie Platformy i PSL-u podczas wielomiesięcznych prac nad paktem, cały czas popierali te przepisy, między innymi podczas debat w Parlamencie Europejskim. W ten sposób jak się wydaje, zaczęło się spłacanie zobowiązań, zaciągniętych przez Donalda Tuska w establishmencie unijnym w związku z jego powrotem do krajowej polityki i zaangażowaniem w odsunięcie PiS od władzy. Tusk bowiem dostawał z Brukseli przez ponad 2 lata różnorodne wsparcie, a tym najbardziej dobitnym było polityczne zablokowanie środków z KPO w zasadzie osobistą decyzją przewodniczącej KE, Ursuli von der Leyen.
- Z nie przyjmowaniem imigrantów, będzie więc tak, jak z paliwem po 5,19 zł w ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, Tusk wręcz zobowiązywał się do wprowadzenia takiej ceny, wtedy kiedy zostanie premierem, gdy nim został, bezceremonialnie stwierdził, że premier za ceny paliw nie odpowiada. Teraz podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, premier Tusk zapewnia, że nie będzie przyjmował imigrantów, gdy już będzie po wyborach, zapewne powie, nie mamy innego wyjścia, musimy być solidarni z innymi krajami UE i uczestniczyć w rozdziale imigrantów. Zresztą jego europejscy koledzy (kanclerz Niemiec, premier Francji),w publicznych wypowiedziach, już teraz ,nie zostawiają złudzeń „udało nam się wymusić na krajach wschodnich, że przyjmują imigrantów albo płacą”.