Bez „stanięcia w prawdzie” w sprawie ochrony granicy, rząd Tuska będzie niewiarygodny

  1. Nawet media mocno wspierające ekipę Tuska w parlamentarnej kampanii wyborczej, a także później, kiedy nowa władza siłą zdobywała media publiczne, czy Prokuraturę Krajową, teraz przy jej „wolcie” w sprawie działań na granicy z Białorusią, nie mogą się powstrzymać od kąśliwych komentarzy. Dziennikarz portalu Gazeta.pl Patryk Strzałkowski przeanalizował debatę sejmową jaka odbyła się przy okazji nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o ochronie granicy państwowej i niektórych innych ustaw w listopadzie 2021 roku i pokazał obłudę ministrów obecnej koalicji. Otóż tą nowelizacją, wprowadzono wtedy do tej ustawy art 12 a, który pozwalał rozporządzeniem Rady Ministrów wprowadzać czasowe ograniczenia w dostępie do granicy , w związku z atakiem hybrydowym prowadzonym od strony Białorusi przez służby specjalne Łukaszenki i Putina.

 

  1. Dyskusja w Sejmie była niezwykle burzliwa, a posłowie ówczesnej opozycji, teraz często ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu, bezpardonowo atakowali tę nowelizację. Poseł Tomasz Szymański z Platformy (dziś sekretarz stanu w MSWiA), twierdził, że „ograniczenie dostępu do granicy pozbawia opinię publiczną dostępu do informacji i wspiera propagandę Łukaszenki”, a poza tym „jest niekonstytucyjnym gniotem, ponieważ nie można ograniczać swobody funkcjonowania Polek i Polaków za pomocą rozporządzenia”. Z kolei poseł Robert Kropiwnicki (obecnie sekretarz stanu w MAP), bezpardonowo atakował rząd i określał rozwiązania zawarte w ustawie „jako w oczywisty sposób niekonstytucyjne”, podobnie poseł Monika Wielichowska (obecna wicemarszałek Sejmu), mówiła o „niekonstytucyjności ustawy i o zamknięciu dostępu do granicy dziennikarzom i organizacjom humanitarnym”.

 

  1. Nie pozostawali w tyle posłowie z ugrupowania Szymona Hołowni, Polska 2050, Paweł Zalewski (obecny sekretarz stanu w MON) mówił, że przepisy o strefie „ to brak wiary w polskich żołnierzy, a także niedopuszczenie dziennikarzy i wolontariuszy, którzy niosą pomoc medyczną”. Z kolei poseł Paulina Hennig-Kloska, także Polska 2050 (obecna minister klimatu i środowiska) dramatycznie pytała „czego rząd się boi, że nie chce wpuszczać na granicę dziennikarzy?”, a poseł Michał Gramatyka (obecnie sekretarz stanu w ministerstwie cyfryzacji), że „tymi przepisami rząd chce, żeby nie było mu można patrzeć na ręce”. Także ówcześni posłowie Lewicy brutalnie atakowali rząd, poseł Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (obecna minister resortu rodziny i pracy) twierdziła, że „rząd zamienił mieszkańcom ich dom w zamknięta strefę naszpikowaną patrolami wojskowymi, a także dramatycznie pytała „dlaczego zwracacie się przeciwko Polakom, którzy dzisiaj swym humanitarnym działaniem ratują honor rzeczpospolitej Polskiej?”. Natomiast poseł Wiesław Szymański z Lewicy (obecnie sekretarz stanu w MSWiA) twierdził, że minister tymi przepisami robi z siebie „Boga i cara na granicy”, a także „blokuję pracę polskich dziennikarzy”.

 

4. W tej sytuacji  po zapowiedzi Donalda Tuska, że na podstawie ustawy o ochronie granicy państwowej, rozporządzeniem szefa MSWiA, zostanie wprowadzony na obszarze dwóch powiatów zakaz przebywania w strefie nadgranicznej od 4 czerwca na 90 dni, wymienieni wyżej członkowie rządu, powinni albo stanowczo zaprotestować, albo też  publicznie przyznać, że się wtedy głęboko mylili. W konsekwencji powinni także przeprosić opinię publiczną, a przede wszystkim strażników granicznych, policjantów i żołnierzy za swoje wypowiedzi, zachowania i działania z jesieni 2021 roku. Bez takiego „stanięcia w prawdzie” Tuska i jego ministrów, ten rząd będzie kompletnie niewiarygodny ale i nieobliczalny jeżeli chodzi o ochronę polskich granic.