Trwa intensywna spłata zobowiązań -Tusk zgłosi Ursulę von der Leyen na szefową KE

  1. Jak poinformował portal RMF24 już w najbliższy poniedziałek na posiedzeniu Rady Europejskiej, premier Tusk zaproponuje kandydaturę Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej na kolejną kadencję. Dotychczasowa szefowa KE została wybrana do powtórnego kandydowania na to stanowisko na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie w marcu tego roku, ale mimo tego, że była jedyną kandydatką, aż 90 delegatów głosowało przeciwko jej kandydaturze (400 było za, oddano także 10 nieważnych głosów). A więc nawet w jej własnym środowisku politycznym, blisko 20% delegatów było przeciwnych jej kandydaturze, bowiem jej dotychczasowa 5-letnia kadencja na stanowisku przewodniczącej KE, została oceniona, mówiąc najoględniej, nie najlepiej.

 

  1. Wskazanie Tuska do zaproponowania kandydatury Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE na posiedzeniu Rady Europejskiej jest wprost spłacaniem zobowiązań, jakie zaciągnął w establishmencie brukselskim i berlińskim, starając się o jego wsparcie w odsunięciu Prawa i Sprawiedliwości od władzy. To wsparcie to między innymi blokowanie środków dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy, a później także w z Funduszu Spójności i deklaracje składane wprost przez komisarzy, że gdy wróci do władzy w Polsce rząd ówczesnej opozycji, środki te będą odblokowane. Formą wsparcia Tuska, były także liczne rezolucje Parlamentu Europejskiego inspirowane przez EPL, które atakowały w zasadzie każde ustawowe regulacje przyjmowane w polskim Parlamencie, dotyczące reform w wymiarze sprawiedliwości.

 

  1. Teraz po powrocie do władzy w Polsce, przychodzi czas spłacania zobowiązań zaciągniętych w Brukseli i Berlinie i mimo że rząd Tuska funkcjonuje tylko pół roku, to zgadza się na najbardziej kontrowersyjne rozwiązania przyjmowane w Brukseli, do niedawana jeszcze blokowane przez rząd premiera Morawieckiego. Tak było z I pakietem unijnych podatków (udział budżetu unijnego w dochodach z ETS, podatku od śladu węglowego - CBAM i podatek korporacyjny od zysków firm ponadnarodowych), które Tusk zaakceptował na pierwszym swoim posiedzeniu Rady Europejskiej 14 grudnia 2023 roku, równie szybko bo już 21 grudnia 2023 roku, przedstawiciel rządu Tuska, poparł pakiet migracyjny. Później było jeszcze poparcie dla tzw. dyrektywy budynkowej będącej między innymi podstawą do uruchomienia tzw. ETS 2, czyli obrotu pozwoleniami na emisję CO2 w dwóch obszarach: transportu i budownictwa. Spłacaniem zobowiązań tym razem wobec Niemiec z kolei było, zablokowanie przez rząd Tuska budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego razem z częścią kolejową, budowy pierwszej elektrowni atomowej na Pomorzu, czy blokada doprowadzenia do żeglowności Odry i rozbudowy portu kontenerowego w Świnoujściu.           

 

  1. Są jeszcze zobowiązania do poparcia reformy UE tworzącej z dobrowolnego związku 27 państw, scentralizowane superpaństwo pod „światłym” przywództwem niemiecko-francuskim, czy też „wciągnięcie za uszy” Polski do strefy euro. O tym, że przegłosowana już przez PE reforma UE jest do przyjęcia przez rząd Tuska, świadczyła sejmowa wypowiedź ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który wprost wiązał jej wprowadzenie z rozszerzeniem UE o Ukrainę i kraje bałkańskie. Z kolei o próbach wprowadzenia Polski do strefy euro, a przynajmniej do systemu ERM II, świadczy trwający o wielu miesięcy atak na prezesa banku centralnego prof. Adama Glapińskiego i próba postawienia go przed Trybunałem Stanu. Gdyby do tego doszło, to rządzący liczą na przynajmniej zawieszenie prezesa NBP i wprowadzeniu na jego miejsce osoby, która razem z ministrem finansów, podpisze list do prezesa Europejskiego Banku Centralnego o gotowości wejścia Polski do wspomnianego systemu ERM II, czyli przedsionka strefy euro.

 

5. Jak widać  tych zobowiązań i to o ogromnym ciężarze gatunkowym, „spłaconych” przez Tuska jest już co najmniej kilka, czekają także kolejne, takie jak reforma UE, czy wprowadzenie Polski do strefy euro. Ale wskazanie Tuska, żeby jako polski premier, przedstawił kandydaturę niemieckiej kandydatki na stanowisko przewodniczącej KE jest wręcz ostentacyjnym żądaniem spłacania jego zobowiązań wobec establishmentu Brukseli i Berlina i pokazuje niestety miejsce jakie wyznaczono szefowi   polskiego rządu.