Minister finansów zajmuje się audytami, a deficyt budżetowy zaraz przekroczy 100 mld zł

  1. Po ubiegłotygodniowej konferencji premiera Tuska, podczas której ministrowie: sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz finansów ochoczo podpisali porozumienie o współpracy w sprawie poszukiwania 100 mld zł, ponoć ukradzionych przez PiS, w mediach wspierających obecny rząd zaroiło się od wywiadów jak to kontrolerzy rzucili się do pracy. TVP Info zaprosiło wiceministra finansów i jednocześnie szefa Krajowej Administracji Skarbowej Marcina Łobodę, który stwierdził, że ok. 200 kontrolerów poszukuje owych „skradzionych” pieniędzy publicznych, kontrolując aż 96 podmiotów, w tym 17 ministerstw. Ba rozmach tych kontroli jest taki, że jego zdaniem ta poszukiwana kwota będzie jeszcze większa, okazuje się bowiem, że wspomniane 100 mld zł, jakoś niespecjalnie przebiło się do opinii publicznej.

 

  1. Rozmach i zaangażowanie służb skarbowych w to poszukiwanie 100 mld zł jest tak ogromne, że nie starcza czasu na pilnowanie realizacji budżetu 2024 roku, szczególnie jeżeli chodzi o wpływy podatkowe. Według ostatnich dostępnych danych ministerstwa finansów po I półroczu deficyt budżetowy wyniósł już blisko 70 mld zł (w poprzednim roku deficyt budżetowy na I półrocze wyniósł tylko 12,7 mld zł) i to w sytuacji kiedy wyraźnie widać, że są ograniczane wydatki budżetowe. Ich zaawansowanie na półrocze, wyniosło tylko ok. 43% (podczas gdy upływ czasu  wyniósł 50%) i tylko w jednej kategorii było wyższe niż upływ czasu, chodzi  o subwencje dla jednostek samorządu terytorialnego, które wyniosły aż 58,1% , co było głównie spowodowane koniecznością pokrycia wydatków związanych z podwyżką płac dla nauczycieli o 30%. Z kolei dochody zostały zrealizowane w wysokości tylko 44,5% planowanych, przy czym dochody podatkowe w wysokości trochę wyższej tj. 45,1%, ale przecież aż  blisko 5 pkt procentowych niższej, niż upływ czasu.

 

  1. Sumarycznie  jak wynika z komunikatu ministerstwa finansów, dochody budżetowe po upływie I półrocza wyniosły prawie 304 mld zł, podczas gdy zaplanowano je na poziomie aż blisko 683 mld zł, więc z prostej ekstrapolacji ich wykonania na koniec roku, wynika, że może zabraknąć blisko 80 mld zł. W czerwcu dochody z VAT wyniosły 21 mld zł podczas gdy do końca roku z tego podatku powinno wpłynąć jeszcze 175 mld zł ( wpływy zaplanowano na poziomie ponad 316 mld zł), czyli średnio po 29 mld zł miesięcznie, a to wydaje się absolutnie niemożliwe. Skoro bowiem we wpływach czerwcowych VAT, są już skutki podwyżki VAT na żywność z 0% do 5% obowiązującej od 1 kwietnia tego roku, to trudno znaleźć jeszcze dodatkowe czynniki, które miałby spowodować wzrost wpływów z VAT, w każdym kolejnym miesiącu tego roku, średnio o około 8 mld zł, aby osiągnąć wyżej wymieniony, poziom 29 mld zł miesięcznie dochodów z tego podatku.

 

  1. Wyraźnie niższe niż planowano dochody budżetowe po I półroczu, powinny ministra finansów niepokoić w najwyższym stopniu, także dlatego, że od początku 2024 roku mamy do czynienia w Polsce z wyraźnym przyspieszeniem wzrostu gospodarczego. Przypomnijmy, że jak wynikało z komunikatu GUS, PKB w I kwartale 2024 roku wzrósł o 1,9%, a w II kwartale ten wzrost był jeszcze wyższy i zdecydowanie przekroczył 2% PKB,  dla porównania w 2023 roku, PKB wzrósł tylko o 0,2% , a więc był 10-krotnie niższy, a w pierwszych dwóch kwartałach ubiegłego roku,  był wręcz ujemny i wyniósł odpowiednio -0,8% i -0,5% PKB. Mimo tak wyraźnie wyższego poziomu wzrostu PKB w tym roku, dochody budżetowe rosną zdecydowanie słabiej niż w poprzednim roku (tylko jak wspomniałem wyżej o 12%), a to z coraz większym prawdopodobieństwem oznacza ,że nie ma już możliwości osiągnięcia dochodów budżetowych na koniec roku na poziomie 683 mld zł.

 

  1. Ministerstw finansów, w szczególności funkcjonariusze KAS, powinno się więc zabrać za pilnowanie dochodów budżetowych, bo gołym okiem widać, że wróciły mafie vatowskie i hulają, jak to już miało miejsce w latach 2008-2015. Już jesienią może się okazać, że zaplanowany na 184 mld zł deficyt budżetowy trzeba jeszcze powiększyć, bo brakuje przynajmniej 30 mld zł dochodów z VAT, a to byłoby katastrofą dla finansów publicznych.