1.Kolejne rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, dotyczące niekonstytucyjnych przepisów ustawy o Trybunale Stanu z 1982 roku, związanych z postawieniem przed nim prezesa NBP, powinno zamykać tę sprawę, ale jak się okazuje, nie zamknęło. Otóż marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał przewodniczącemu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej posłowi Zdzisławowi Gawlikowi wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP przed TS, a ten z kolei wszczął to postępowanie i doprowadził do ustalenia harmonogramu prac komisji w tej sprawie. W tej sytuacji NBP skierował w ostatni piątek do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez marszałka Hołownię i posła Gawlika w związku z podjęciem działań dotyczących postawienia prof. Adama Glapińskiego przed TS, mimo braku podstaw prawnych i faktycznych do tych działań, a także mimo wyżej wymienionych, postanowień TK w tej sprawie z kwietnia i sierpnia tego roku.
- Przypomnijmy, że wniosek o postawienie prezesa NBP przed TS został podpisany przez 191 posłów obecnej koalicji rządowej i skierowany do marszałka Sejmu w marcu tego roku (koalicja rządowa składa się z 248 posłów). Do tego wniosku ustosunkowała się wiceprezes NBP Marta Kightley, zarówno na posiedzeniu komisji finansów publicznych, jak i na sali plenarnej Sejmu, rozbijając zawarte w nim zarzuty w drobny pył. W sprawie tego „najcięższego” zarzutu, dotyczącego skupu papierów Skarbu Państwa od banków komercyjnych, aby te z kolei były zainteresowane zakupem papierów emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), co we wniosku jest nazywane finansowaniem deficytu budżetowego i co byłoby naruszeniem art. 220 ust. 2 Konstytucji RP, stwierdziła, że chodzi o skup papierów wartościowych przez NBP na rynku wtórnym, a nie pierwotnym, a to akurat bankowi centralnemu robić wolno.
- Co więcej wyżej wymienione działania prowadzone w latach 2020-2021 przez NBP, to jedna z operacji otwartego rynku, prowadzona przez większość banków centralnych w sytuacji zagrożenia gospodarki danego państwa kryzysem gospodarczym, który mógłby skutkować wysokim bezrobociem i nie ma nic wspólnego z finansowaniem deficytu budżetowego przez bank centralny. Tego rodzaju operacje prowadzi od 2008 roku do tej pory Europejski Bank Centralny (EBC), a więc już przez ponad 15 lat na łączną sumę kilku bilionów euro, Amerykańska Rezerwa Federalna, czy Bank Centralny Anglii (w sumie około 40 banków centralnych na świecie), wszystko po to aby zarówno kryzys na rynkach finansowych z lat 2008-2009, a później kryzys covidowy, nie spowodował załamania gospodarczego i wysokiego bezrobocia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zarzuca prezesom tych banków finansowania deficytów budżetowych, na przykład do tej pory nikt nie postawił podobnych zarzutów jak prezesowi Glapińskiemu, ani byłemu prezesowi EBC Mario Draghi, ani obecnej prezes Christine Lagarde.
- W podobny sposób prezes Kightley rozprawiła się z zarzutami o podejmowanie interwencji walutowych w grudniu 2020 i w marcu 2023 roku, które miały na celu zdaniem skarżących osłabienie wartości polskiej waluty, czy obniżenie stóp procentowych NBP w 2023 roku, które zdaniem skarżących, miało mieć związek z kampanią wyborczą. Jak podkreśliła prezes Kightley te decyzje, merytorycznie się broną, ponieważ służyły pobudzeniu wzrostu gospodarczego w sytuacji kiedy mieliśmy ciągle do czynienia z negatywnymi skutkami pandemii covidowej i agresji Rosji na Ukrainę. Nawet gdyby próbować je kwestionować, to przecież nie były to jednoosobowe decyzje prezesa NBP, a decyzje kolegialne, odpowiednio zarządu NBP i Rady Polityki Pieniężnej, a zgodnie z prawem przed Trybunałem Stanu, odpowiada się za decyzje indywidualne, a nie kolegialne.
- Wreszcie rozprawienie się z „ciężkim” zarzutem o to, że informacja przekazana ministrowi finansów w połowie 2023 roku przy opracowywaniu projektu budżetu na 2024 rok, prognozy dotyczącej osiągnięcia przez NBP zysku w wysokości 6 mld zł, który miałby zasilić budżet, a ostatecznie bank osiągnął stratę w wysokości ponad 20 mld zł. Po pierwsze w tym przypadku sami skarżący piszą o prognozie zysku, a prognozy mają to do siebie, że nie muszą się sprawdzać, a wspomniana strata NBP ma charakter „papierowy” i jest związana z umacnianiem się złotego. Precyzyjnie wtedy kiedy tę informację prezes NBP przekazywał ministrowi finansów w sierpniu 2023 roku kurs euro/PLN wynosił 4,47 PLN, natomiast na koniec grudnia 2023 wyniósł on już 4,32 PLN, a więc złoty był mocniejszy o 15 groszy. W tej sytuacji rezerwy walutowe NBP, które na koniec 2023 roku wynosiły ok. 170 mld euro, przeliczone na złote były niższe o około 25 mld zł i tę „papierową” stratę wykazał prezes NBP.
- Ta argumentacja pokazuje czarno na białym, że wniosek o TK dla prezesa Adama Glapińskiego podpisany przez 191 posłów, nie jest uderzeniem w prezesa NBP, ale jest atakiem na niezależność banku centralnego i stabilność polskiej gospodarki. Co więcej, jego zawartość można porównać do takich sytuacji, jakby nauczyciela oskarżono o to, że uczy dzieci, lekarza, że leczy ludzi, a piekarza, że wypieka chleb, a więc o to, że rzetelne wykonują swoje obowiązki i realizują dobrze to do czego zostali powołani.