- Minister finansów Andrzej Domański zapowiedział wczoraj w jednej z rozgłośni radiowych, że najdalej za dwa tygodnie zaproponuje nowelizację budżetu państwa na 2024 rok, sugerując, że powodem jest poszukiwanie środków na finansowanie szkód powodziowych. Prawda jest jednak zgoła inna, główną przyczyną nowelizacji budżetu będzie załamanie dochodów budżetowych, które zdaniem ministra będą przynajmniej o 40 mld zł mniejsze niż planowano (taka informacja ukazała się „między wierszami” w uzasadnieniu projektu budżetu na 2025 rok). Przypomnijmy, że dochody budżetowe zaplanowano na 2024 rok w kwocie blisko 683 mld zł ale ich realizacja idzie bardzo źle, do tego stopnia, że po 8 miesiącach tego roku, wyniosły one tylko 409 mld zł. Aby je zrealizować do końca roku, musiałoby wpłynąć przynajmniej 274 mld zł, czyli przez ostatnie 4 miesiące roku to blisko 70 mld zł miesięcznie, podczas gdy przez dotychczasowe 8 miesięcy, wpływało średnio po około 50 mld zł miesięcznie. Oczywiście w końcówce roku zawsze jest tak, że realizacja dochodów budżetowych przyśpiesza, ale wszystko wskazuje na to, że do końca roku może zabraknąć nie jak twierdzi minister Domański ok. 40 mld zł, ale aż około 70 mld zł.
- Przypomnijmy, że w połowie sierpnia ministerstwo finansów opublikowało komunikat prezentujący szacunkowe wykonanie budżetu w okresie styczeń-sierpień 2024 roku, z którego wynikało, że deficyt budżetowy po ośmiu miesiącach, wyniósł prawie 89 mld zł. Był on więc ponad 5-krotnie wyższy niż w deficyt w tym samym okresie 2023 roku (wtedy wyniósł 16,6 mld zł), mimo tego, że w roku poprzednim mieliśmy do czynienia w wyraźnym spowolnieniem wzrostu gospodarczego, a wzrost PKB w całym roku wyniósł tylko 0,2%, w tym w I i II kwartale był wręcz ujemny (wyniósł odpowiednio - 0,8% i -0,6%), a w roku 2024 w I i II kwartale PKB wzrósł odpowiednio o 2% i 3,2%. Niestety mimo wyraźnie wyższego wzrostu PKB w 2024 roku, wyraźnie widać załamanie dochodów budżetowych i z dużym prawdopodobieństwem do ich wykonania może zabraknąć jak już wyżej zaznaczyłem, aż ok. 70 mld zł , w tym z samego podatku VAT ok. 40 mld zł.
- Trzeba przy tym podkreślić, że w związku z tym i z prostej ekstrapolacji wynika, że po stronie dochodów w 2024 roku zabraknie aż około 70 mld zł, to przy deficycie zaplanowanym na poziomie 184 mld zł, taka sytuacja, byłoby katastrofą finansów państwa. W tym miejscu należy także przypomnieć, że sytuacja dochodowa budżetu w 2024 roku, byłaby jeszcze gorsza, gdyby minister finansów nie przerzucił, przy pomocy mechanizmu przyśpieszonych zwrotów, blisko 12 mld zł z podatku VAT z grudnia poprzedniego roku na styczeń roku obecnego. To w oczywisty sposób sztucznie pogorszyło wykonanie budżetu za 2023 rok i powiększyło lukę w podatku VAT (tego pisowskiego ) i tak samo sztucznie poprawiło wykonanie budżetu na ten rok (ale tego już uśmiechniętego).
- Minister finansów wprawdzie w mediach jeszcze nie mówi o złej sytuacji budżetu, ale chyba zdaje sobie sprawę, że już jesień tego roku będzie testem prawdy w odniesieniu do dochodów budżetowych, stąd już teraz ograniczenia w wydatkach budżetowych. Ich realizacja jest aż o blisko 10 pkt procentowych niższa, niż upływ czasu ( upływ czasu po 8 miesiącach wyniósł ponad 66%, natomiast wydatki są zaawansowane w wysokości 57%), ale są już komunikaty, że NFZ już nie płaci szpitalom za tzw. nadwykonania w świadczeniach medycznych, które za rządów PiS przestały być limitowane (między innymi onkologia, kardiologia), ponieważ nie otrzymał przewidywanych dotacji z budżetu państwa. Na dodatkowe wsparcie dla samorządów rząd chce przeznaczyć tylko ok 10 mld zł, które przez w latach 2022-2023, otrzymały aż ponad 27 mld zł dodatkowych dotacji na wydatki bieżące w związku konsekwencjami dla finansów samorządów, wyraźnego obniżenia stawki w podatku PIT i wprowadzeniu kwoty wolnej w wysokości 30 tys zł. Minister finansów zablokował także kolejne edycje naboru wniosków w ramach programów umożliwiających samorządom inwestycje w szeroko rozumianą infrastrukturę, techniczną i społeczną, na które rząd PiS w ostatnich latach przeznaczył astronomiczną kwotę ponad 120 mld zł. Wyraźnie widać, że minister Domański chciałby także doprowadzić do oszczędności w wydatkach na zbrojenia, stąd blokowanie wydatkowania środków z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, co przypadkowo „wysypał” wiceminister obrony narodowej z PSL-u, mówiąc, że udało się ten fundusz, ale tylko częściowo odblokować.
- Mimo tych wszystkich ograniczeń w wydatkach, jak widać ekipie Tuska „dobrze” idzie, po 8 miesiącach prawie 90 mld zł deficytu, ponad 5-krotnie więcej, niż w tym samy okresie roku ubiegłego. Bardzo niepokojące jest jednak to, że wpływy podatkowe nie odzwierciedlają szybszego wzrostu gospodarczego, który w I i II kwartale wyniósł odpowiednio 2% i 3,2%, podczas gdy w I i II kwartale roku ubiegłego, mieliśmy do czynienia ze spadkiem PKB. Z dużym prawdopodobieństwem trzeba więc stwierdzić, że powróciła „prywatyzacja” podatków w szczególności podatku VAT, skoro na koniec roku ma zabraknąć aż 70 mld zł dochodów w stosunku do planu, w tym z samego VAT ok. 40 mld zł. A więc to załamanie dochodów budżetowych, będzie powodem nowelizacji budżetu na 2024 rok, a nie tak szumnie zapowiadane przez rząd Tuska, poszukiwanie środków na finansowanie skutków powodzi.