- Zgodnie z do tej pory obowiązującą umową tymczasowa przeprawa mostowa przez Wisłę miała być utrzymana przez wojsko do początku grudnia, później ze względu na coraz trudniejsze warunki i spodziewane ujemne temperatury, trzeba będzie ją rozebrać.
Wprawdzie urząd miasta zwrócił się do wojska o przedłużenie utrzymania tej przeprawy do czasu przeciśnięcia pod dnem Wisły rurociągu awaryjnego ale nieuchronnie nadchodząca zima, wyznacza terminy zdemontowania mostu pontonowego.
W konsekwencji także trzeba będzie wcześniej zdemontować znajdujące się na moście dwa rurociągi, którymi tłoczone są ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni Czajka po powtórnej awarii kolektora ściekowego pod koniec sierpnia.
Wszystko więc wskazuje na to, że w grudniu nieoczyszczone ścieki z lewobrzeżnej Warszawy znowu będą się lały do Wisły, a prezydent Trzaskowski zachowuje się tak jakby o sierpniowej awarii kolektora ściekowego dawno już zapomniał.
- Przypomnijmy, że Prezydent Warszawy zobowiązał się do zbudowania przewiertu pod dnem Wisły dla dwóch rur o podobnym przekroju jak położone na moście pontonowym i prace w tym zakresie rozpoczęły się w październiku.
Pierwszą z rur miano ułożyć do początków grudnia ale wszystko wskazuje na to, że ten termin nie zostanie dotrzymany, drugą jednak dopiero na wiosnę, co oznacza, że po likwidacji rurociągu awaryjnego na moście pontonowym ze względu na zimę, duża część ścieków z lewobrzeżnej Warszawy, będzie się przez całą zimę lała do Wisły.
Ba jak twierdzą władze Warszawy naprawa uszkodzonego kolektora będzie trwała aż 48 miesięcy, a ponieważ rury pod dnem Wisły mają mieć przekrój 1,2 m (te na moście pontonowym 1,6 m), to wygląda na to, że nieoczyszczone ścieki będą lały się do Wisły całymi latami.
- Ponieważ sprawa awarii kolektora ściekowego przestała zajmować prezydenta Trzaskowskiego już jakiś czas temu, teraz zdecydował się zająć warszawską policją i odebraniem jej dotacji.
Trzaskowski na niedawnej konferencji prasowej ogłosił, że jego zdaniem warszawska policja zbyt brutalnie obchodziła się z protestującymi w ramach tzw. Strajku kobiet i jeżeli tego rodzaju reakcje policji na kolejne protesty się powtórzą to on i inni samorządowcy wywodzący się z Platformy zdecydują się na cofnięcie dotacji dla tej formacji.
Przypomnijmy, że Trzaskowski uczestniczył w protestach organizowanych przez tzw. Strajk kobiet i maszerował z nim po ulicach Warszawy, mimo tego że miały one charakter nielegalnych zgromadzeń w czasie zagrożenia pandemicznego.
- Te zapowiedzi to swoisty szantaż, wsparcie finansowe dla warszawskiej policji jest realizowane od wielu lat, a samorząd udziela dotacji policji na podstawie umowy, na podstawie której, policja kieruje dodatkowe patrole w te rejony miasta, które zdaniem samorządowców są najbardziej zagrożone.
Wprawdzie budżet warszawskiego garnizonu wynosi około 1 mld zł i jest w całości finansowany z budżetu państwa, więc dodatkowe wsparcie w wysokości 6 mln zł pochodzące z budżetu Warszawy ma charakter cokolwiek symboliczny ale takie zapowiedzi prezydenta Trzaskowskiego, który jest przecież wiceprzewodniczącym Platformy, świadczą o jego kompletnej nieodpowiedzialności.
Ba sugestie, że tak mogą zrobić także samorządowcy z innych dużych miast wywodzący się ze środowiska Platformy jest próbą wpływania na działania policji, której podstawowym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom, a nie zabezpieczanie nielegalnych zgromadzeń w okresie pandemii kornawirusa.
Po ponad 2 latach rządzenia Warszawą wyraźnie widać, że prezydentowi Trzaskowskiemu to się specjalnie nie udaje, wolałby zajmować się raczej polityką ale do kolejnych wyborów parlamentarnych czy prezydenckich jednak ciągle bardzo daleko.