- Donald Tusk po powrocie do polskiej polityki na początku lipca tego roku zapowiedział, że będzie często organizował konferencje prasowe, na których będzie w pełni do dyspozycji dziennikarzy.
Zwracając się na jednej z pierwszych konferencji do dziennikarzy sformułował to tak „każdy z Państwa będzie mógł oczywiście zadać pytanie i to jest standard, któremu będę wierny także w przyszłości”.
Ale gdy okazało się, że teraz konferencje wyglądają zupełnie inaczej, niż te do których się przyzwyczaił, podczas 7 lat swojego premierowania w Polsce, że padają na nich także trudne pytania i nie można zbyć dziennikarzy byle „bon motem”, ochota na ich organizację wyraźnie zmalała.
Na każdej z nich pojawiał się doskonale przygotowany red. TVP Info, Miłosz Kłeczek i pytał o różne ważne kwestie, przy okazji często wykazując, że Tusk w swoich wypowiedziach, posługuje się kłamstwem.
- Były więc pytania o przyjaciela Tuska i ministra w jego rządzie Sławomira Nowaka i stwierdzenie byłego premiera, że jest on więźniem politycznym (jeszcze przed wypuszczeniem go z aresztu przez sąd), a także udział Tuska w zaostrzeniu polityki klimatycznej UE wtedy kiedy był przewodniczącym Rady i w 2014 roku przeforsował zmiany w handlu emisjami ETS polegające na corocznym wycofywaniu z rynku pewnej puli uprawnień do emisji CO2.
Oczywiście na te pytania nie było odpowiedzi, natomiast widać było coraz większe zdenerwowanie Tuska, zaciskanie rąk w pięści, na co prowadzący te konferencje, poseł Grabiec, reagował nie dopuszczeniem redaktora Kłeczka do zadawania kolejnych pytań.
Na jednej z ostatnich red. Kłeczek zapytał Tuska, co oznaczają jego gwarancje, że Polska otrzyma jednak unijne pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), były szef rządu stwierdził, że o takich gwarancjach nigdy nie mówił (choć mówił na konferencji w Sopocie po wyborze go na przewodniczącego Platformy), a następnie zarzucił dziennikarzowi, że ten powinien wiedzieć co to jest szczucie, bo pracuje w telewizji, która tym się, jego zdaniem, zajmuje.
Redaktor Kłeczek zrewanżował się Tuskowi, że w takim razie to on powinien wiedzieć co to jest zdrada, bo mówił o gwarantowaniu środków z KPO dla Polski, a następnie nakazał europosłom z Platformy aby w Parlamencie Europejskim głosowali za zablokowaniem środków dla Polski nie tylko z KPO ale także unijnego budżetu.
- Mimo tego, że otoczenie Tuska dwoi się i troi, żeby red. Kłeczek mógł zadać tylko jedno pytanie, żeby więcej już go nie dopuścić do głosu, to takie fizyczne przepychanki z dziennikarzem pokazywane przez telewizję, nie przysparzają chwały Tuskowi, który przecież wrócił do polskiej polityki z etykietą niezwykle sprawnego mówcy, co więcej w każdej sytuacji dysponującego błyskotliwą ripostą.
Jednak w starciach z red. Kłeczkiem widać wyraźnie, że wybicie Tuska z konceptu jest niezwykle łatwe, wcale nie jest taki sprawny w mówieniu, natychmiast gubi wątek i pozostają mu tylko inwektywy, tym mocniejsze, im jest bardziej zdenerwowany.
Kilka tych konferencji pokazało, że jeden dobrze przygotowany dziennikarz, potrafi kilkoma celnymi pytaniami wręcz „zdemolować” dotychczasowy wizerunek Tuska jako wyjątkowo sprawnego człowieka w kontaktach z mediami.
- W tej sytuacji PR-owcy Platformy wymyślili konferencje prasowe Tuska ale z udziałem tylko operatorów kamer telewizyjnych (po jednym ze stacji), a pytania dziennikarzy przesłane esemesem, zadaje mu rzecznik prasowy Jan Grabiec.
Taka konferencja obyła się wczoraj ale nawet w takiej formule, pytanie z TVPInfo wywołało u Donalda Tuska wyraźnie zdenerwowanie, oczywiście nie było na nie odpowiedzi, tylko inwektywy pod adresem telewizji publicznej.
Coraz wyraźniej widać, że z tego nadmuchanego balonu związanego z powrotem Tuska do polskiej polityki, uchodzi powietrze, a wczorajsza konferencja prasowa bez udziału dziennikarzy, tylko potwierdza, że jeden z nich z telewizji publicznej, obnażył kompletną słabość Tuska w radzeniu sobie z mediami, co do tej pory uchodziło za jego najmocniejszą stronę.