- Po trwającej już ponad 8 miesięcy agresji Rosji na Ukrainę, wdać coraz wyraźniej wręcz klęskę niemieckiej, a w konsekwencji i unijnej polityki wobec kraju agresora ale winni tego stanu rzeczy, za wszelką cenę próbują uciec od politycznej odpowiedzialności za to do czego doprowadzili.
Niemcy przez pierwsze miesiące trwającej wojny, próbowali jeszcze chronić swoje interesy z Rosją ale gdy sami Rosjanie zablokowali dostawy gazu ziemnego do Niemiec, mimo ważnych kontraktów, nie byli w stanie wytłumaczyć własnej opinii publicznej dlaczego, nie reagują na ewidentny szantaż gazowy.
W tej sytuacji Niemcy chociaż ciągle niechętnie ale jednak popierali kolejne pakiety sankcji na Rosję, dotyczące surowców energetycznych, w ostatnim 8. pakiecie poparli wprowadzenie maksymalnych cen na eksportowaną przez Rosję ropę naftową i produkty ropopochodne, o co zabiegały USA. Kanada i Japonia, ważni członkowie grupy G-7.
- Ba odwrót od rosyjskich surowców energetycznych, ogłosiła także Komisja Europejska, która chce przeznaczyć część środków z unijnego Funduszu Odbudowy na ten właśnie cel.
Wprawdzie środki z tego Funduszu w wysokości 750 mld euro zostały podzielone pomiędzy 27 krajów na krajowe Plany Odbudowy ale KE chce aby z tych środków finansować przedsięwzięcia, które spowodują spadek zapotrzebowania na surowce energetyczne albo też zapewnią ich import z innych krajów niż Rosja.
Wygląda więc na to, że nawet jeżeli agresja Rosji na Ukrainę, zakończy się za jakiś czas porozumieniem pokojowym, to główne kraje unijne w tym Niemcy, nie będą w stanie tak wprost, wrócić do robienia interesów z Rosją w zakresie surowców energetycznych.
- Klęska niemieckiej polityki wobec Rosji, spowodowała poważne perturbacje w gospodarce naszych zachodnich sąsiadów, skończyły się dostawy wyraźnie tańszych surowców energetycznych z Rosji i okazało się, że „król jest nagi”.
Gospodarka niemiecka już nie jest taka konkurencyjna jak była do tej pory, a Niemcy na wyścigi via Bruksela, kierują do niej kolejne pakiety pomocy publicznej, używając do tego różnych instrumentów, które jak się okazuje, bardzo szybko akceptuje komisarz Vestager, odpowiadająca za konkurencję.
Ostatnio dowiedzieliśmy się, że tylko w okresie od lutego do połowy września tego roku, KE zaakceptowała niemieckie programy pomocy publicznej na kwotę ponad 210 mld euro, co stanowiło, aż ok. 52% całej unijnej pomocy publicznej w tym okresie.
Co więcej, niemiecki rząd ostatnio ogłosił, że w kolejnych dwóch latach 2023-2024 przeznaczy następne 200 mld euro na wsparcie gospodarstw domowych i przedsiębiorstw w związku z koniecznością zrekompensowania przynajmniej części wzrostu kosztów surowców energetycznych i energii.
- W tej sytuacji rząd kanclerza Scholza uznał, że należy zintensyfikować współpracę gospodarczą z Chinami i to mimo krytyki większości unijnych krajów, a także większości mediów, a w konsekwencji także opinii publicznej w Niemczech.
Zresztą Niemcy jeszcze rządzone przez kanclerz Merkel, pod koniec prezydencji tego kraju w UE, 30 grudnia 2020 sfinalizowały umowę o inwestycjach (bardzo korzystną dla niemieckiej gospodarki) ale na skutek kontrowersji co do jej zawartości i trybu jej zawarcia, nie została ona ratyfikowana ani przez Parlament Europejski, ani przez kraje członkowskie.
Kanclerz Scholz zdecydował się na odbycie wizyty w Pekinie (razem z grupą prezesów największych niemieckich firm), spotkał się z premierem i prezydentem Chin, choć jak się wydaje niewiele osiągnął.
Zresztą Niemcy starają się wykonywać pozytywne gesty wobec Chin (ostatnio rząd wyraził zgodę na nabycie przez chińską firmę 25% udziałów w terminalu kontenerowym w Hamburgu), licząc na jeszcze większe niż do tej pory otwarcie rynku chińskiego na niemieckie inwestycje, a także towary i usługi (Chiny są największym rynkiem eksportowym dla Niemiec, niemiecki eksport na ten rynek w 2021 roku, przekroczył 123 mld USD, co stanowiło blisko 8% całego niemieckiego eksportu).
Wygląda więc na to, że Niemcy po ustaniu ich zależności od surowców rosyjskich, teraz idą w stronę mocniejszej niż do tej pory zależności od kolejnego kraju, któremu bardzo daleko do standardów demokratycznych.