Wygląda na to, że warszawiacy w cenie śmieci, płacą wysoki podatek korupcyjny

  1. Areszty kolejnych podejrzanych akceptowane przez sądy w sprawie warszawskiej afery śmieciowej, potwierdzają, że katowicka prokuratura, dysponuje w tej sprawie bardzo twardymi dowodami.

Do tej pory często bowiem bywało tak, że w odniesieniu do polityków związanych z Platformą, sądy były niezwykle łaskawe, wnioski prokuratury o areszt były z reguły oddalane, a stosowane były inne znacznie lżejsze środki zapobiegawcze.

W tej sprawie prokuratura postawiła już zarzuty 14 podejrzanym, kilku z nich jest aresztowanych na 3 miesiące, w tym dwóch prominentnych członków rządu Donalda Tuska, Rafał Baniak i Włodzimierz Karpiński.

Ten pierwszy w był w rządzie PO-PSL wiceministrem w resorcie Skarbu Państwa (między innymi odpowiedzialnym za prywatyzację Ciech S.A, w sprawie której ciągle trwa postepowanie prokuratorskie), ten drugi był ministrem konstytucyjnym i szefem tego resortu, autorem słynnego stwierdzenia „ch..j  z tą Polską Wschodnią”, chociaż jest mieszkańcem tego regionu.

 

  1. Rafał Baniak, od stycznia 2022 roku przewodniczący Związku Pracodawców Polskich, zdaniem śledczych miał być „mózgiem” zorganizowanej grupy przestępczej, która otrzymała intratne zlecenia na wywóz śmieci od warszawskiego MPO, w związku z tym postawiono mu zarzut kierowania ta grupą.

Ponadto postawiono mu także zarzuty polecenia określonym osobom wystawiania potwierdzających nieprawdę faktur VAT na kwotę prawie 7 mln zł, a także popełnienia przestępstw karnoskarbowych oraz prania pieniędzy w łącznej kwocie prawie 4 mln zł.

Z kolei Włodzimierzowi Karpińskiemu postawiono zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie prawie 5 mln zł w związku ze zmianą specyfikacji istotnych warunków zamówień publicznych oraz podjęcia prób mataczenia w tej sprawie.

 

  1. Ponieważ jak informuje prokuratura, Rafał Baniak żądał od spółek, którym załatwił intratne zlecenia z MPO na kwotę około 600 mln zł, prowizji w wysokości 5%, w tej sprawie może chodzić o korzyści majątkowe rzędu 30 mln zł.

Ponieważ wspomniana zorganizowana grupa przestępcza, zdecydowała się na wystawianie fikcyjnych faktur na różnego rodzaju usługi, a płatności za nie, były właśnie łapówkami za kontrakty śmieciowe, to jak się można domyślać wliczane one były w koszty, a tym samym w ceny wywozu odpadów komunalnych.

Tak wiec od ponad dwóch lat warszawiacy byli dodatkowo obciążeni swoistym podatkiem korupcyjnym, wynikającym z działania zorganizowanej grupy przestępczej związanej z działalnością Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.

 

  1. Zresztą obecne władze Warszawy z prezydentem Rafałem Trzaskowskim na czele, niespecjalnie przejmują się wysokością opłat za różnego rodzaju usługi świadczone na rzecz mieszkańców przez spółki miejskie, chyba uznając, że stolicę kraju zamieszkują sami zamożni ludzie i zwyczajnie stać ich na te podwyższone obciążenia.

Z podobną pobłażliwością jak do afery śmieciowej, podchodzono bowiem do afery ściekowej, kiedy to dwukrotnie w roku 2019 i w roku 2020, doszło do awarii kolektora ściekowego dostarczającego ścieki do oczyszczalni Czajka.

Mimo pomocy wojska i szybkiego zbudowania mostów pontonowych, na których ułożono zastępcze rury do transportowania ścieków do oczyszczalni, za pierwszym razem do Wisły trafiło 3,7 mln m3 nieoczyszczonych ścieków, za drugim razem aż 10,6 mln m3.

 

Wiązało się to z nałożeniem na miasto stołeczne kar za zanieczyszczanie środowiska w pierwszym przypadku w wysokości ponad 10 mln zł, w drugim ponad 30 mln zł i poniesione koszty tych kar, musiały się znaleźć w cenach wody i odprowadzanych ścieków, którymi obciążani są mieszkańcy.

Ale skoro warszawiacy zdecydowali się wybrać takiego, a nie innego prezydenta, który nie ma czasu na zrządzanie miastem, w tym na nadzorowanie pracy podległych mu spółek świadczących podstawowe usługi komunalne, to musza ponosić tego konsekwencje, w tym te finansowe.