- Jest zupełnie jasne, że rządzący w instytucjach unijnych, a także w Berlinie, wysyłając Donalda Tuska z powrotem do polskiej polityki, żeby jak to „zgrabnie” ujęto, odsunął PiS od władzy, w zamian za wsparcie w tej misji, oczekują realizacji kilku zobowiązań, które były polski premier u nich zaciągnął.
Główne to poparcie „reformy” Unii Europejskiej, polegającej na stworzeniu superpaństwa pod „światłym” kierownictwem Niemiec i Francji, a także zgody na mechanizm relokacji nielegalnych imigrantów.
Są oczywiście i inne zobowiązania wychodzące poza problematykę unijną, tak jak odstąpienie przez Polskę od dochodzenia odszkodowań od Niemiec za ofiary i materialne zniszczenia w czasie II wojny światowej, ale w tej sprawie działają już bardziej ludzie z Berlina, niż z Brukseli.
- O tym, że twarde zobowiązanie dotyczące przyjmowania nielegalnych imigrantów przez Polskę zostało przez Tuska zaciągnięte, czyli jest gotów na przyjęcie tzw. paktu migracyjnego, gdyby nie daj Boże przejął po wyborach władzę w naszym kraju, świadczą nie tylko wypowiedzi i działania jego samego ale także czołowych polityków Platformy.
Europosłowie tej partii poparli ten pakt w Parlamencie Europejskim i zapewne w ostatecznym głosowaniu jeszcze tej jesieni znowu to zrobią, a w kraju co rusz czołowi politycy Platformy, mówią wprost , że nielegalnych imigrantów powinniśmy przyjmować.
Tłumaczą to na różne sposoby, że tak naprawdę, to będzie on dotyczył nas tylko w niewielkim stopniu, bo przecież przyjęliśmy uchodźców wojennych z Ukrainy, albo też wprost ,że przyjęcie kilku tysięcy imigrantów, nam nie zaszkodzi, bo jesteśmy przecież dużym i zamożnym krajem.
- Tyle tylko, że to tłumaczenia bałamutne, bo jeżeli chodzi o przyjmowanie uchodźców wojennych z Ukrainy, to obecnie są oni już we wszystkich unijnych krajach i to całkiem licznie, a gdyby to przyjmowanie mierzyć wskaźnikiem liczby przyjętych uchodźców do liczby ludności, to w czołówce są mniejsze kraje takie jak Litwa. Łotwa, Estonia, Czechy, czy Słowacja, a Polska mieści się w środku tej stawki (a to właśnie ten wskaźnik byłby brany pod uwagę przez Komisję, gdyby Polska zwróciła się do niej o wyłączenie z systemu rozdziału nielegalnych imigrantów w związku z przyjęciem uchodźców wojennych z Ukrainy).
Z kolei inne rozważania, że przyjęcie kilku tysięcy imigrantów, nam niczym nie grozi, oznacza, że ich autorzy nie mają pojęcia o tym, że chwycenie przez imigrantów swoistego przyczółka obecności w jakimś kraju, powoduje błyskawiczny rozrost tej społeczności, bowiem prawie natychmiast rozpoczyna się akcja łączenia rodzin.
W taki sposób błyskawicznie rozrastały się społeczności imigranckie we wszystkich krajach Europy Zachodniej, a szczególnie w państwach skandynawskich, takich jak Szwecja, czy Finlandia (z 300 Somalijczyków przyjętych przez Finlandię, ta społeczność rozrosła się do 30 tysięcy).
- O ile Tusk, a w konsekwencji Platforma ma twarde zobowiązanie wobec Brukseli w sprawie przyjmowanie nielegalnych imigrantów, o tyle Lewica chce ich przyjmować w ramach swoje ideologii (przyjmowanie masowo imigrantów, to w konsekwencji taka zmiana struktury społecznej, że wybory miałaby wygrywać Lewica).
Widać to bardzo wyraźnie w Parlamencie Europejskim, Lewica w tym także europosłowie tej partii wybrani w Polsce, wręcz z entuzjazmem popierali pakt migracyjny, co więcej w czasie tzw. trilogów, które się właśnie rozpoczęły, ich reprezentanci forsują rozwiązania jeszcze większej otwartości UE na nielegalną imigrację, czego wyrazem jest propozycja podwyższenia kary z obecnych 22 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego imigranta, do przynajmniej 30 tysięcy euro.
Politycy tej partii w kraju, także mówią wprost o konieczności podporządkowania się rozwiązaniom unijnym i przyjmowaniu nielegalnych imigrantów w ramach ponoć istniejącej „solidarności” europejskiej.
- Tusk, gdyby nie daj Boże wrócił do władzy, to błyskawicznie zrealizuje to zobowiązanie, bo poprą go politycy Lewicy, Ruchu Hołowni (w PE główną orędowniczką paktu jest ich reprezentantka Róża Thun), a być może i PSL-u, którzy wyraźnie kluczą w tej sprawie, a w PE ich reprezentanci podczas głosowania w tej sprawie wyjęli karty z maszyn do głosowania.
W tej sytuacji skuteczną bronią w tej sprawie jest polskie referendum, jeżeli jego wynik będzie taki jak wynika z sondaży, to jest szansa na zablokowanie paktu, zwłaszcza że jak wszystko na to wskazuje, nasze referendum jest zaraźliwe, referenda w tej sprawie chcą bowiem organizować inne kraje np. Francja czy Chorwacja.