- W poprzednim tygodniu na posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych odbyła się prezentacja założeń polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego (NBP) na rok 2024, dokonana przez wiceprezes banku centralnego Martę Kightley. W posiedzeniu wzięli także udział inni członkowie zarządu NBP, a także członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP), którzy odpowiadali na pytania i wątpliwości posłów zgłoszone po wysłuchaniu prezentacji wiceprezes Kightley. Posłowie obecnej większości rządowej w zasadzie nie pytali o założenia polityki pieniężnej, a przygotowali atak na NBP i prezesa prof. Adama Glapińskiego, powtarzając zarzuty, które są obecne w przestrzeni publicznej od wielu miesięcy.
- Przypomnijmy, ze latem 2022 roku lider Platformy Donald Tusk, próbując zablokować kandydaturę prof. Adam Glapińskiego na II kadencję prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP), publicznie go oskarżał o złe kierowanie bankiem centralnym, co więcej groził, że jak Platforma dojdzie do władzy, doprowadzi do wyprowadzenia go siłą z budynku NBP. W lipcu 2022 roku podczas partyjnej konwencji w Radomiu Tusk mówił tak „Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym co robi, jest też nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy. Jeżeli Platforma wygra wybory osobiście wyprowadzę Glapińskiego z NBP”. Główną motywacją tych ostrych i przy tym absurdalnych ataków Tuska na prezesa Glapińskiego, było wtedy niedopuszczenie do jego powołania na II kadencję, jako przeciwnika wejścia Polski do strefy euro, ale to mu się nie powiodło.
- Później zmieniono narrację, o wyprowadzaniu siłą prezesa NBP już się nie wspominano, natomiast straszono go postawieniem przed Trybunałem Stanu i robili to zarówno politycy Platformy, Ruchu Hołowni, a nawet PSL-u. Zarzucali oni prezesowi Glapińskiemu zaburzenie stabilności polskiego złotego, pośrednie finansowanie budżetu państwa poprzez skup obligacji Skarbu Państwa, a także interwencje na rynku walutowym osłabiające złotego, co było ich zdaniem kolejnym bodźcem inflacyjnym. Rzeczywiście Konstytucja RP przewiduje postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu ale w sytuacji kiedy naruszył on ustawę zasadniczą i inne ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania.
- Na posiedzeniu komisji posłowie obecnej większości parlamentarnej, niespecjalnie interesowali się założeniami polityki pieniężnej na 2024 rok, a raczej powtórzyli zarzuty formułowane w kampanii wyborczej w stosunku do NBP i prezesa Glapińskiego. Tutaj spotkali się ze zdecydowanym odporem zarówno wiceprezes Marty Kightley jak i członka zarządu NBP Pawła Szałamachy, którzy merytorycznie wyjaśniali zarówno operację tzw. luzowania ilościowego z 2020 roku, co pozwoliło uratować polską gospodarkę przez poważnym kryzysem gospodarczym i w konsekwencji wysokim bezrobociem oraz trwający ciągle proces ograniczania inflacji. Przypomniano o istniejących raportach zarówno MFW jak i EBC bardzo wysoko oceniających działania NBP w związku kryzysem covidowym jak i walką z inflacją spowodowaną w 3/4 przez agresję Rosji na Ukrainę.
- Przypomniano także, że ataki polityków na niezależny bank centralny są ewenementem w demokratycznym kraju i uderzają w jego międzynarodowy prestiż, a także mogą spowodować poważne negatywne skutki finansowe, między innymi spekulacyjną grę na dewaluację złotego i podrożenie kosztów obsługi polskiego długu. Przedstawiciele NBP przypomnieli, że bank należy do systemu europejskich banków centralnych, a to oznacza że na straży jego niezależności stoi Europejski Bank Centralny i inne instytucje unijne w tym TSUE (ten unijny sąd zablokował niedawno decyzję o pozbawieniu funkcji prezesa łotewskiego banku centralnego). Wydaje się, że po tych wyjaśnieniach członków zarządu NBP „hucpa” polityków obecnej większości związana z zapowiedziami o stawianiu prezesa banku centralnego prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu wreszcie się skończy.