1. Ledwie odbyła się debata kandydatów na kandydatów na prezydenta w Platformie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Jacka Jaśkowiaka, a już następnego dnia pojawił się kolejny kandydat, tym razem show biznesu, Szymon Hołownia.
Debata kandydatów w Platformie była nijaka, wszak tej partii mimo spędzonych 4 lat w opozycji, nie udało się zbudować spójnego programu wyborczego, stąd kandydaci nie byli w stanie wyartykułować żadnej konkretnej propozycji, którą mogliby zainteresować Polaków.
Ale mimo tej nijakości Grzegorz Schetyna liczył na to ,że najbliższe tygodnie w mediach zdominują kandydaci Platformy, a tu tuż po prawyborach, pojawia się kandydat Szymon Hołownia, który ich występy przykrywa, zapowiedzią swojego startu w nadchodzących wyborach prezydenckich.
2. Start w wyborach prezydenckich Szymona Hołowni nie jest niespodzianką, w mediach, jego zapowiedź pojawiła się w mediach już jakiś czas temu, a potwierdzenie przyszło w momencie rezygnacji z prowadzenia formatu „Mam talent” w telewizji TVN.
Później ogłoszono, że Szymon Hołownia wynajął salę w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku na niedzielę 8 grudnia i wtedy stało się już jasne, ze tego dnia zostanie ogłoszony jego start w wyborach prezydenckich.
Jednocześnie sam Hołownia poinformował, że szefem jego sztabu wyborczego będzie dziennikarz Kobosko jakiś czas temu redaktor naczelny „Newsweek Polska” i miesięcznika „Forbes”, a później tygodnika „Wprost”.
Parę dni temu w mediach pojawiła się informacja, że Michał Kobosko po 6 latach pracy odchodzi z Atlantic Council, ponieważ będzie kierował nowym projektem społecznym Szymona Hołowni.
Przy tej okazji w mediach pojawiła się informacja, że skoro w tym projekcie uczestniczy wspomniany Michał Kobosko, to muszą za nim stać poważne pieniądze, bo on tylko w takich przedsięwzięciach uczestniczy.
Wprawdzie sam Hołownia zapowiedział, że na razie wydatki związane z tym przedsięwzięciem finansuje z własnych oszczędności, a liczy na wpłaty zwykłych ludzi ale to tej pory żaden projekt polityczny w Polsce nie był w ten sposób finansowany.
3. W kampanii wyborczej żadnego kandydata nie należy lekceważyć ale jak się wydaje Szymon Hołownia będzie przede wszystkim zagrożeniem dla kandydatów Platformy, PSL-u i Lewicy.
Główne zagrożenie Hołownia stworzy jednak dla kandydata Platformy, bo wsparcia będzie szukał wśród wyborców w wielkich i średnich miastach, podobnie jak politycy tej partii czy szerzej Koalicji Obywatelski.
Tak zresztą zdiagnozował sytuację Bogdan Zdrojewski, który tuż po ogłoszeniu tej kandydatury w jednym z wywiadów stwierdził wprost, że Hołownia będzie odbierał głosy kandydatowi Platformy.
4. Niezależnie od tego komu te głosy Hołownia będzie odbierał, to już po ogłoszeniu kampanii wyborczej pierwszym progiem jaki będzie musiał pokonać, to zebranie przynajmniej 100 tysięcy podpisów, aby swoją kandydaturę zarejestrować.
Nawet jeżeli kandydat będzie miał pieniądze i opłaci ludzi, którzy będą te podpisy zbierać, to zdobycie podpisu wyborcy nie jest obecnie wcale takie łatwe, potwierdzają to kandydaci, którzy w ostatnich wyborach do Senatu chcieli startować z własnych komitetów i nie udało się im zebrać nawet 2 tysięcy podpisów.
Co więcej w każdej kampanii wyborczej potrzebne są jednak struktury zakotwiczone chociażby w każdej gminie i jeżeli się takich struktur nie ma, to bardzo trudno dotrzeć do wyborców, bo przecież Szymon Hołownia nie jest w stanie w ciągu najbliższych 6 miesięcy odwiedzić blisko 2,5 tysiąca gmin.
Niezależnie jaki będzie przebieg wypadków w najbliższych tygodniach, to jednak kandydat Szymon Hołownia przykrył prawybory w Platformie i postawił tę partię i jej kandydata w trudnej sytuacji.