1. W ostatnią sobotę odbyły się konwencje nazywane programowymi dwójki kandydatów partii, które teraz funkcjonują już oddzielnie ale przez 8 długich lat były w kolacji i tworzyły rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz, a także przez blisko pół roku w Koalicji Europejskiej nazywanej także tęczową koalicją w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego, PSL gwałtownie porzucił dotychczasowe sojusze, wystraszył się głównie tej „tęczowej łaty”, którą zasłużenie mu przypięto, choć wcześniej przez parę miesięcy prezes Władysław Kosiniak -Kamysz tłumaczył w mediach, że tęcza do znak spółdzielców.
Teraz w kampanii prezydenckiej odbywa się czasami nawet „podszczypywanie” przedstawicieli obydwu partii, choć już w Senacie działają ręka w rękę i 3 senatorów PSL głosowało razem z senatorami Platformy i dwójką senatorów SLD nad wykreśleniem źródła finansowania 13. emerytury, co uniemożliwiłoby jej wypłatę, gdyby Zjednoczona Prawica w Sejmie tej poprawki nie odrzuciła.
2. Obydwoje kandydaci w ostatnią sobotę na konwencjach przedstawili swoje zamierzenia programowe, choć jest jasne, że mogłyby być one realizowane po ich ewentualnym zwycięstwie w wyborach prezydenckich, tylko wtedy kiedy mieliby większość w Sejmie.
Na to się jednak nie zanosi , rządząca Zjednoczona Prawica ma bezwzględną większość w Sejmie, ba zaledwie kilka miesięcy temu w październikowych wyborach uzyskała najwyższe poparcie jakiego do tej pory nie uzyskało żadne ugrupowanie polityczne w Polsce po roku 1989.
W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić aby nawet w przypadku ewentualnej przegranej prezydenta Andrzeja Dudy, politycy Zjednoczonej Prawicy zdecydowali się na rozwiązanie Sejmu i przedterminowe wybory zaledwie po 9 miesiącach obecnej kadencji.
3. Nie przejmując się ich zdaniem „drobną” niedogodnością, obydwoje kandydaci deklarowali, że wprawdzie „nic co dane nie będzie odebrane”, chcąc uspokoić wszystkich tych którzy korzystają z szerokiej polityki społecznej Zjednoczonej Prawicy ale nie bardzo byli w stanie przekonać, że za ich rządów będą na to pieniądze.
Ich ugrupowania rządziły bowiem 8 długich lat i w całym tym okresie nie udało się w budżecie zgromadzić ani środków w wysokości 40 mld zł rocznie na program Rodzina 500 plus, ani 12 mld zł na wypłatę 13. emerytury ,ani 10 mld zł na sfinansowanie obniżenia wieku emerytalnego.
Jeżeli przez tyle lat to się nie udało, to nawet gdyby PO i PSL znowu odzyskały znowu władzę w Polsce i to i teraz się nie uda , bo znowu wrócą „mafie Vatowskie” , na szeroką skalę będzie się odbywała także „prywatyzacja” innych podatków i będzie jak w stwierdzeniu wicepremiera i ministra finansów za ich rządów Jana Vincenta Rostowskiego „piniędzy nie ma i nie będzie”.
4. Także ich sztandarowe propozycje jak ta Kosiniaka-Kamysza „o emeryturze bez podatku” czy też Kidawy-Błońskiej o przeznaczeniu 6 PKB na ochronę zdrowia (tak Pani marszałek chce przeznaczać nie 6% PKB tylko aż 6 PKB na zdrowie), brzmią kompletnie niewiarygodnie.
Emerytura bez podatku to przynajmniej 25 mld zł rocznie mniejsze wpływy do budżetu, co więcej rozwiązanie skrajnie niesprawiedliwe, bo dużej części emerytów daje najwyżej 200 zł miesięcznie, a zdecydowanie mniejszej tym „najbardziej zasłużonym” dla poprzedniego ustroju i III RP po parę tysięcy miesięcznie ( jak jednemu z generałów, który został niedawno zwolniony z armii i krytykuje powstanie baz amerykańskich w Polsce i pobiera około 15 tys. zł emerytury).
Pani marszałek Kidawa -Błońska dodatkowo niepotrzebnie się trudzi z tym zwiększeniem środków na ochronę zdrowia bo one za rządów Zjednoczonej Prawicy wyraźnie rosną, jeszcze w 2015 roku wynosiły tylko 74 mld zł ,a rok 2020 to kwota aż 108 mld zł ,co oznacza, że po raz pierwszy w naszej historii przekroczą 5% PKB , co więcej w 2024 roku a więc na koniec tej kadencji przekroczą 6% PKB czyli osiągną blisko 160 mld zł, a więc będą aż ponad 2-krotnie wyższe niż za czasów rządów PO-PSL.
5. Kandydatka PO i kandydat PSL-u są więc kompletnie niewiarygodni zarówno wtedy kiedy mówią, że będą realizowali swoje programy bez posiadania przez ich ugrupowania większości w Sejmie, jak i wtedy kiedy zapewniają, że „nic co dane nie będzie odebrane”, bo z dużym prawdopodobieństwem wpływy z podatków za ich rządów będą spadały, a nie rosły (wróci prywatyzacja podatków).
Co więcej ich sztandarowe propozycje, choć bardzo kosztowne są albo skrajnie niesprawiedliwe społecznie (jak emerytura bez podatku Kosiniaka-Kamysza) ,czy kompletnie nierealistyczne jak „neutralność klimatyczna” Kidawy-Błońskiej, co wymagałoby wydatków inwestycyjnych rzędu przynajmniej 500 mld zł w ciągu najbliższych 30 lat.