1. Dzisiaj w telewizji publicznej TVP i TVP Info miała się odbyć w Końskich debata dwóch kandydatów na prezydenta, którzy znaleźli się w II turze wyborów, Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego, ale wszystko wskazuje na to, że ten drugi stchórzył.
Telewizja zaproponowała debatę w stylu amerykańskim, pytania zadają wyborcy znajdujący się sali, albo ci którzy zdecydowali się je wcześniej nagrać, dziennikarz ją prowadzący jest tylko i wyłącznie moderatorem tej dyskusji.
Trzaskowski wyraźnie unika debaty z urzędującym prezydentem, mnoży przeszkody, widać, że boi się tego starcia, bardzo blado wypadł na debacie w telewizji publicznej przed I turą, w której uczestniczyło 11 kandydatów.
A miał w niej błysnąć, bo to Andrzej Duda był w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, w zasadzie wszyscy jego kontrkandydaci, atakowali urzędującego prezydenta, a formuła debaty, nie pozwalała na obronę, bowiem wszyscy kandydaci odpowiadali na 5 jednakowych pytań i mieli tylko jedną minutę na swobodną wypowiedź.
2. Trzaskowski boi się debaty z Andrzejem Dudą bowiem tak naprawdę nie ma nic ciekawego do powiedzenia, czego dowodem są jego wystąpienia na licznych wiecach, które odbywa w zasadzie codziennie.
W tych kilkunastominutowych wystąpieniach Trzaskowskiego na wiecach, króluje banał i brak konkretu, odwoływanie się do uśmiechniętych twarzy i wyciągniętych rąk, gdy w tym samym czasie jego sztabowcy, posłowie Sławomir Nitras i Agnieszka Pomaska, krążą po ich obrzeżach i atakują fizycznie ludzi, którzy się ośmielają nie zgadzać z ich kandydatem.
Doskonale opisał zawartość wystąpień Trzaskowskiego na wiecach, redaktor Stanisław Janecki w portalu wPolityce.pl pt. „ Synteza wszystkich dotychczasowych wystąpień Rafała Trzaskowskiego”.
Ich zawartość najlepiej oddaje zdanie, będące swoistym posumowaniem wystąpień Trzaskowskiego „zmiana jest konieczna, gdyż bez zmian nie będzie żadnej zmiany. A bez zmiany to, co miało się zmienić, pozostanie niezmienione”.
3. Trzaskowski mówi banały, bo nie bardzo ma się do czego odwołać, wprawdzie program, który mu przygotowano, został opublikowany na 24 godziny przed ciszą wyborczą w I turze wyborów ale okazuje się, że są to propozycje z którymi sam kandydat się nie zgadza.
Tak było z adopcją dzieci przez pary jednopłciowe, w ogłoszonym programie tak propozycja się znalazła, Trzaskowski spektakularnie się od niej odciął, twierdząc, że on jest przeciwny takiej adopcji.
Tyle tylko, że jego zastępcą jest od 2 lat Paweł Rabiej, który już na początku swojej kadencji w Ratuszu przedstawił swój plan w tej sprawie „najpierw oswoić Polaków ze związkami partnerskimi, później wprowadzimy małżeństwa homoseksualne, a trzecim krokiem będzie adopcja przez nie dzieci”.
Trzaskowski nigdy się od tego planu nie odciął, ba wszystko wskazuje na to, że współpraca z Pawłem Rabiejem mu służy, a jedną z pierwszych jego decyzji było popisanie karty LGBT+, którą jego zastępca forsował.
4. Ale to nie tylko tego rodzaju wpadki programowe powodują, że Trzaskowski woli na wiecach mówić o niczym, niż o zawartości swojego programu, bowiem wygląda na to, że nikt nie policzył skutków finansowych jego pomysłów.
Jednym ze sztandarowych jest przyznanie każdemu gospodarstwu domowemu 10 tysięcy złotych na prace remontowe domów, bądź mieszkań, tak by zmniejszyć ilość zużywanej energii elektrycznej lub cieplnej.
Tyle tylko, że w Polsce jest 13,6 mln gospodarstw domowych, co oznacza, że zrealizowanie tego pomysłu kosztowałoby co najmniej 136 mld zł, a więc ponad 1/3 całego budżetu na rok 2020, co jest po prostu skrajną nieodpowiedzialnością.
W tej sytuacji Trzaskowski musi uciekać przed debatami na których kształt nie ma wpływu, a przecież ta proponowana przez telewizję publiczną w Końskich, ma taki charakter, bo o jej przebiegu decydują wyborcy.