1. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki prezentował w Sejmie ustalenia ostatniego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli poświęconego budżetowi na lata 2021-2027 i powiązanego z nim Funduszu Odbudowy.
Po blisko 5- dniowych negocjacjach szefom rządów udało się dojść do porozumienia i odbyło się dzięki ustępstwom wszystkich 27 krajów członkowskich w różnych sprawach nim objętych.
Premier podkreślił rolę Polski w tych negocjacjach w tym w szczególności wspólnie z 3 innymi członkami Grupy Wyszehradzkiej, okazało się bowiem, że bez tych krajów nie jest możliwe osiągniecie jakiegokolwiek porozumienia.
Najlepszym podsumowaniem tej roli było stwierdzenie premiera Węgier Wiktora Orbana, który na konferencji prasowej występując wspólnie z premierem Morawieckim, powiedział, że dobrze było być w tych negocjacjach „żołnierzem Mateusza Morawieckiego” i szefowie rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej takim żołnierzami byli.
2. Premier podkreślił, że ze względu na twardą postawę tzw. grupy skąpców (Holandii, Austrii, Danii, Szwecji, a także Finlandii), doszło do poważnego ograniczenia wartości dotacji w Funduszu Odbudowy z proponowanych wcześniej 500 mld euro do 390 mld euro, a więc aż o 22%, natomiast w przypadku środków dla naszego kraju z tego Funduszu ograniczenie to wyniosło tylko 3%.
Co więcej Polska okazała się największym beneficjentem Funduszu Spójności zawartym w budżecie na lata 2021-2027, środki te wyniosły aż 66,8 mld euro, drugi pod tym względem kraj Włochy otrzymał blisko o połowę mniej około 36 mld euro, trzecia Hiszpania około 33 mld euro.
Sumarycznie z budżetu UE i Funduszu Odbudowy w cenach bieżących Polska otrzymała ok.139 mld euro dotacji i ok 34 mld euro w postaci pożyczek co w przeliczeniu na złote po obecnym kursie daje kwotę 623 mld zł w dotacjach i 153 mld zł w pożyczkach a więc łącznie 776 mld zł złotych.
3.Premier podając te sumy w Sejmie stwierdził, że w tej sytuacji trudno będzie opozycji udowodnić, że 776 mld zł to jest mniej niż 441 mld zł, które wynegocjował rząd Donalda Tuska w roku 2013 wtedy kiedy był przygotowywany unijny budżet na lata 2014-2020.
Opozycja jednak nie zawiodła i jej posłowie próbowali z trybuny sejmowej udowadniać, że 441 mld zł to jest jednak więcej niż 776 mld zł (w szczególności posłowie Platformy).
Wymyślano różne porównania w między innym takie, że rząd Platformy wynegocjował środki stanowiące 11% ówczesnego unijnego budżetu, a premier Morawiecki środki, które stanowią 8% obecnego budżetu.
Co więcej niektórzy posłowie opozycji mówili wprost, że życzyliby sobie, aby nie przestrzeganie praworządności oznaczało zero środków z budżetu UE, czyli szli znacznie dalej, niż najbardziej radykalne propozycje Komisji Europejskiej w tym względzie.
4. Widać więc że na opozycji bez zmian, najbardziej ucieszyłaby ją taka sytuacja, gdyby Polsce blokowano dostęp do środków europejskich na każde jej wezwanie o braku demokracji w naszym kraju.
Tak na szczęście nie jest i nie będzie, Komisja Europejska zgodnie z konkluzjami 22 i 23 z posiedzenia Rady ma przygotować „odpowiednie środki” wiążące środki z przyszłego budżetu UE z praworządnością ale rozumianą jako chronienie interesów finansowych Unii, a więc wydatkowanie tych środków przez kraje członkowskie jak najbardziej przejrzyście, w oparciu o ustawę o zamówieniach publicznych i w sposób pozbawiony korupcji.
I tylko taką propozycję może przygotować KE, a jej ostateczny kształt będzie przyjmowany jednomyślne przez Radę Europejską, tak jak wszystkie inne rozwiązania oparte o artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej.