1. Wczoraj w PE odbyła się debata dotycząca powiązania wypłat z budżetu UE na lata 2021-2027 i Funduszu Odbudowy z praworządnością, z której niestety wynika, że porozumienia w tej sprawie z Parlamentem Europejskim szybko nie będzie.
Większość frakcji zasiadających w PE domaga się bowiem, aby dać Komisji Europejskiej w zasadzie nieograniczone kompetencje do oceny stanu praworządności w poszczególnych krajach członkowskich i na tej podstawie podejmowania decyzji, dotyczących wypłat z przyszłego unijnego budżetu.
Prezydencja niemiecka niestety swoją propozycją dotyczącą tzw. praworządności wyszła na przeciw oczekiwaniom lewicowej części PE, niejako zapominając o ustaleniach, które zapadły podczas szczytu RE w lipcu 2020.
2. Zabierałem glos w tej debacie i podczas swojego wystąpienia podkreśliłem, że propozycja prezydencji niemieckiej w sprawie powiazania wypłat z przyszłego budżetu UE z tzw. praworządnością jest niezgodna z ustaleniami podjętymi 21 lipca na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli.
Wtedy wprawdzie szefowie rządów zgodzili się na takie powiązanie ale mechanizm ten miał mieć na celu walkę z zagrożeniami przy wydatkowaniu środków europejskich takimi jak: korupcja, niegospodarność, czy defraudacja.
Stwierdziłem także, że prezydencja niemiecka chcąc przypodobać się najbardziej radykalnym oczekiwaniom formułowanym po lewej stronie PE, proponuje mechanizm, który ma dać Komisji Europejskiej w zasadzie wolną rękę w arbitralnym i selektywnym karaniu państw członkowskich.
Stwierdziłem także, że Komisja wcale nie potrzebuje mechanizmu do ochrony interesów finansowych PE, a raczej ideologicznej pałki, którą będzie okładała rządy krajów, których w Brukseli się nie lubi.
Na taką propozycję nie może być zgody także i z tego powodu, że dubluje ona mechanizm wynikający z art. 7 TUE, dodatkowo marginalizując rolę Rady UE i Rady Europejskiej w procesie oceny naruszenia praworządności, a także pozbawiając tę procedurę charakteru wieloetapowości, czym rażąco narusza prawa państwa członkowskiego, pod adresem którego kierowane są zarzuty.
Przypomniałem także, że osiągnięcie porozumienia na lipcowym szczycie Rady obejmowało łącznie: WRF na lata 2021-2027, Fundusz Odbudowy, zgodę na nowe zasoby własne, a także praworządność rozumianą jako ochronę interesów finansowych UE i że brak porozumienia z PE w jakiejkolwiek z tych spraw, oznacza jego zakwestionowanie, a w konsekwencji prowizorium budżetowe na rok 2021.
3. Mimo tego, że w instytucjach europejskich mamy do czynienia z presją na uruchomienie środków zarówno z unijnego budżetu na lata 2021-2027 jak i Funduszu Odbudowy i to możliwie jak najszybciej, to okazuje się, że Parlament Europejski, a dokładnie jego lewicowa większość może być głównym hamulcowym, takiego rozwiązania.
Kraje Południa UE (Włochy, Hiszpania, Portugalia, Grecja), w których skutki pandemii Covid19 spowodowały spadek PKB w II kwartale tego roku przekraczający 20% (czyli taki jakby przez te kraje przetoczył się krótkotrwały konflikt wojenny) naciskają aby pierwsze środki z Funduszu Odbudowy były dostępne jeszcze w tym roku ale wszystko wskazuje na to, że może to być niemożliwe nie tylko w tym roku, ale nawet w roku następnym.
Natomiast kraje Północy (Holandia, Austria, Szwecja, Dania i Finlandia) jak się wydaje ciągle dążą do tego aby Fundusz Odbudowy oparty o pożyczanie przez Komisje Europejską jednak nie powstał, ponieważ co do zasady zawsze były przeciwne pożyczaniu na poziomie unijnym.
Mimo więc jednoznacznego stanowiska premierów rządów krajów członkowskich podjętego w lipcu tego roku, po wczorajszej debacie w PE, mamy do czynienia ze swoistym klinczem, który może doprowadzić do tego, że tej jesieni nie zostanie uchwalony zarówno budżet UE na lata 2021-2027 jak i Fundusz Odbudowy, który ma być pilną reakcją na negatywne skutki pandemii koronawirusa w gospodarce unijnej.