1.Minister finansów Tadeusz Kościński w wypowiedzi dla PAP stwierdził, że obowiązujący od 1 stycznia podatek od sprzedaży detalicznej (czyli tzw. podatek handlowy), nie powinien spowodować wzrostu cen.
Jak podkreślił „to ostatni moment, kiedy możemy ten podatek wdrożyć, tracimy bowiem coraz więcej małych sklepów kosztem dużych sieci” i dodał „przez to że mamy konkurencję, duże sieci nie podniosą cen, gdyby jednak sieci podniosły ceny, to konsumenci zaczną robić większe zakupy w mniejszych sklepach i konkurencja zadziała”.
Pierwsze wpłaty podatku handlowego od największych sieci trafią do budżetu 25 lutego i będzie to podatek za styczeń, całość tegorocznych dochodów z tego podatku została oszacowana bardzo ostrożnie przez resort finansów na kwotę 1,5 mld zł.
2. Przypomnijmy, że już w listopadzie 2016 roku, polski rząd złożył skargę na decyzję KE zawieszającą pobór tego podatku, w związku z czym w 2017 roku Komisja wydała w tej sprawie decyzję ostateczną uzasadniając zawieszenie naruszeniem przez Polskę unijnych zasad pomocy publicznej (uznano, że ten podatek jest pomocą publiczną dla małych i średnich sklepów, które nie będą obciążone tym podatkiem).
W związku z tą ostateczną decyzją KE polski rząd złożył skargę do TSUE podkreślając, że Komisja błędnie zakwalifikowała podatek od sklepów powierzchniowych jako pomoc publiczną, oraz wadliwie i niewystarczająco uzasadniła swoją decyzję.
W połowie maja 2019 roku TSUE w I instancji uwzględnił wszystkie zastrzeżenia polskiego rządu i stwierdził nieważność obydwu decyzji Komisji (zarówno tej wstępnej jak i ostatecznej) i to z miażdżącym uzasadnieniem na jej niekorzyść.
3. Przypomnijmy także, że rząd ówczesnej premier Beaty Szydło zdecydował o przyjęciu skali progresywnej tego podatku składającej się z dwóch stawek: 0,8% wartości obrotu od przychodu pomiędzy 17 mln zł, a 170 mln zł miesięcznie i 1,4% wartości obrotu od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie (oznacza to, że przychody poniżej 17 mln zł miesięcznie, a więc 204 mln zł rocznie, nie podlegają temu podatkowi).
Ważnym rozwiązaniem przyjętym przez Radę Ministrów jest to, że wspomniany przychód dotyczy tylko sprzedaży detalicznej (a więc sprzedaży na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych), przy czym przychód nie będzie obejmował wartości podatku należnego VAT (czyli opodatkowana będzie wartość sprzedaży netto, bez podatku VAT).
4. Nowe obciążenie podatkowe ma na celu oprócz przyniesienia dodatkowych dochodów podatkowych do budżetu, także wyrównanie szans pomiędzy wielkimi sieciami i sieciami dyskontów, a mniejszymi przedsiębiorstwami handlowymi, a także wsparcie dla rodzimych producentów żywności, którzy sprzedają swoje produkty głównie w lokalnych sklepach małych i średnich przedsiębiorstw.
Podatek ma również spowodować doprowadzenie do efektywnego opodatkowania sieci wielkopowierzchniowych, które unikają pełnego opodatkowania w Polsce, transferując część zysków za granicę, a w konsekwencji powstrzymania ekspansji sklepów dyskontowych i wielkich zagranicznych sieci sklepowych.
Bowiem jeszcze w 2008 sklepy małoformatowe w Polsce stanowiły 51% wszystkich placówek handlowych, a według szacunków na koniec 2019 roku tego rodzaju sklepy stanowiły już mniej niż 30% wszystkich sklepów (i ten proces zmniejszania liczby małych sklepów trwa nadal).
5. Wreszcie więc przede wszystkim zagraniczne sieci handlowe, zaczną płacić podatki w Polsce, ciągle jeszcze, choć już w znacznie mniejszej skali niż do 2015 roku, udaje im się unikać płacenia podatku dochodowego w naszym kraju, podatku od sprzedaży detalicznej już jednak nie unikną.
Obroty największe spółek handlowych w 2019 roku znacznie przekroczyły 100 mld zł, natomiast ich wpłaty podatku CIT sumarycznie oscylowały w granicach 1 mld zł (a więc opodatkowanie było wyraźnie niższe niż 1% obrotów).
Podatek handlowy uszczelni ich opodatkowanie, nie pozwalając unikać opodatkowania tym podmiotom, które przy pomocy sztucznych konstrukcji podatkowych zaniżają zyski osiągane w naszym kraju, a tym samym wpłaty podatku CIT.