Presja ma sens- Komisja Europejska chce zablokować import zbóż z Ukrainy

  1. Radykalna decyzja polskiego rządu o zablokowaniu przywozu z Ukrainy na terytorium Polski towarów rolnych aż z 18. grup towarowych, najpierw spowodowała nerwową reakcję rzeczniczki prasowej Komisji Europejskiej ale po kilkudziesięciu kolejnych godzinach komunikaty z Brukseli są nie tylko bardziej stonowane, co więcej pojawiają się propozycje, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom Polski i kilku innych tzw. krajów frontowych.

Po pierwsze powiększona została pula środków z rezerwy kryzysowej, które mają być w najbliższym czasie przekazane do tych krajów z 75 mln euro do 100 mln euro, z czego do Polski trafi co najmniej 35 mln euro.

Środki te będą mogły być powiększone o środki krajowe w wysokości 100% i przeznaczone na wypłaty dla rolników, którzy ponieśli straty w związku z nadmiernym importem zbóż z Ukrainy na terytorium Polski.

 

  1. Po drugie KE jest gotowa wesprzeć kraje tranzytowe dla ukraińskiego zboża, by jego przewóz tzw. korytarzami solidarnościowymi do portów morskich, był szczelny i żeby zlikwidować możliwości jego rozładunku na terenie tych krajów.

Polska już wypracowała w porozumieniu z Ukrainą takie rozwiązania, po pierwsze tego rodzaju transporty, będą przez jakiś czas konwojowane na terytorium naszego kraju, przez służby porządkowe i celne.

Tego rodzaju transporty będą także objęte systemem SENT (a wiec tym samym systemem, którym objęty jest import paliw), a ponadto będą zakładane plomby z systemami elektronicznymi śledzącymi trasy przewozu.

Być może KE zaproponuje i to już na poziomie całej UE, także wprowadzenie systemu kaucyjnego, który powodowałby przepadek wpłaconych kwot, gdyby transport zboża do krajów trzecich, tam nie dotarł.

 

  1. Po trzecie i najważniejsze, na najbliższym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej (ministrów rolnictwa 27 krajów członkowskich), KE chce zaproponować czasowy zakaz wwozu na teren UE pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, a więc tych zbóż, których napływ do takich krajów jak Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria, zdestabilizował rynki w tych krajach (potrzeba będzie na to także zgoda Ukrainy).

Co więcej jak sygnalizuje przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, w odpowiedzi na skierowany do niej list premierów wyżej wymienionych krajów, Komisja chce rozpocząć dochodzenia w sprawie  innych „wrażliwych towarów rolnych”, które są eksportowane z Ukrainy i destabilizują rynki tych produktów w krajach ościennych (w przypadku Polski chodzi, głownie o mięso drobiowe, jaja, mleko i przetwory mleczne).

Gdyby te wszystkie zapowiedzi KE zostały zrealizowane, to wprowadzony przez polski rząd zakaz wwozu towarów rolnych z Ukrainy do Polski, który miałby obowiązywać do końca czerwca tego roku, okazałby się już niepotrzebny.

 

  1. KE ogłosiła także, że jest gotowa przeznaczyć około 300 mln euro na rozbudowę infrastruktury granicznej w krajach graniczących z Ukrainą, która ułatwiałaby eksport z tego kraju towarów poza Unię Europejską.

Trzeba sobie bowiem zdawać sprawę, że eksport towarów masowych z Ukrainy drogą morską przez Morze Czarne, odbywa się na podstawie tymczasowego porozumienia pomiędzy Rosją i Ukrainą, pod patronatem Turcji, które co i rusz jest naruszane przez Rosję.         

Co więcej jest coraz bardziej prawdopodobne, że porozumienie to, które obowiązuje obecnie do 18 maja, nie zostanie przedłużone, ponieważ Rosja, żąda za to ponownego włączenia swojego banku rolniczego „Rossielhozbank” do systemu SWIFT, zniesienia sankcji na eksport do Rosji maszyn rolniczych, części zamiennych, oraz serwisowania maszyn rolniczych sprzedanych Rosji przez producentów, a nawet wznowienia ubezpieczania przez zachodnie korporacje ubezpieczeń rosyjskich statków.

Ponieważ spełnienie tych rosyjskich żądań Rosji jest nierealne, to z dużym prawdopodobieństwem, przedłużenia tej umowy nie będzie i znowu Polska, a także Rumunia, będą swoistym „oknem na świat” ukraińskiego eksportu.