- Znowu w mediach pojawiły się informacje, że rząd koalicji Platformy, Ruchu Hołowni, PSL-u i Lewicy, ma zamiar podnieść wiek emerytalny, bo to jeden z głównych ze sposobów załatania dziury budżetowej, która pojawiła się zaledwie po 6 miesiącach rządzenia ( deficyt budżetowy za I półrocze tego roku wyniósł blisko 70 mld zł i był ponad 5-krotnie wyższy niż w tym samym okresie roku ubiegłego, kiedy wyniósł zaledwie 12,7 mld zł).W wywiadzie dla Onetu minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, najpierw podkreśliła, że wiek emerytalny kobiet w Polsce jest najniższy w Europie, a następnie dodała, że różnica w wieku emerytalnym kobiet i mężczyzn jeżeli chodzi o kraje UE, występuje tylko w Polsce i w Rumunii. Konkluzją tych rozważań minister Pełczyńskiej -Nałęcz ( wskazaną na to stanowisko przez Ruch Hołowni), było stwierdzenie, że w przyszłości będzie konieczne podniesienie wieku emerytalnego.
- Przypomnijmy, że w połowie czerwca Komisja Europejska ogłosiła wszczęcie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu i mimo tego o szczegółach zaleceń dla naszego kraju dowiemy się dopiero w listopadzie, to nie ulega wątpliwości, że zostaną wprowadzone procedury ograniczania wydatków budżetowych. Już podczas poprzedniego rządu Donalda Tuska Komisja Europejska w 2010 roku wszczęła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, z której tamten rząd zdecydował wychodzić między innymi poprzez: podniesienie wieku emerytalnego do 67 roku życia dla mężczyzn i kobiet, podniesieniem stawki VAT o 1 pkt procentowy z 22% do 23% i „przejęciem” z Otwartych Funduszy Emerytalnych kwoty 153 mld zł, co tak naprawdę spowodowało likwidację II filara ubezpieczeń emerytalnych.
- Jeżeli chodzi o podniesienie wieku emerytalnego, to ówczesny premier Tusk i koalicja PO-PSL, zdecydowali się na jego podwyższenie o 2 lata dla mężczyzn i 7 lat dla kobiet (odpowiednio z 65 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat), a w przypadku rolników aż o 12 lat dla kobiet i 7 lat dla mężczyzn (odpowiednio z 55 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat). W tej sprawie oszukano wyborców, bowiem w kampanii wyborczej na jesieni 2011 roku, czołowi politycy Platformy, zarówno urzędujący premier Tusk jak i ówczesny prezydent Komorowski, gorąco zaprzeczali, że chcą podwyższać wiek emerytalny. Gdy tylko wygrali wybory parlamentarne w 2011 i stworzyli po raz drugi rząd koalicji PO-PSL, natychmiast rozpoczęli przygotowania do podwyższenia wieku emerytalnego, a stosowne ustawy zostały przyjęte już wiosną 2012 roku, a weszły w życie od 1 stycznia 2013 roku.
- Trzeba przy tym podkreślić, że nie była to zwykła reforma jak do tej pory próbują tłumaczyć wprowadzenie tego rozwiązania, politycy Platformy i PSL-u, ale zerwanie obowiązującej wiele lat umowy społecznej. Rządząca wówczas koalicja PO-PSL wręcz przysłowiowym „walcem”, forsowała to rozwiązanie, mimo ogromnego oporu społecznego, sprzeciwu wszystkich organizacji związkowych, ale także opinii wielu ekspertów. Ówczesna koalicja PO-PSL, odrzuciła wniosek o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego złożony przez NSZZ „Solidarność”, poparty przez blisko 2 mln obywateli, podpisami zebranymi przez Związek. Podczas debaty w tej sprawie w Sejmie, Donald Tusk zdecydował się wręcz na otwartą konfrontację z „Solidarnością”, przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię sejmową, choć pod Sejmem demonstrowało ich ponad 10 tysięcy. Co więcej zabierając głos w tej debacie Donald Tusk użył słów „byle pętak” adresując je do przewodniczącego związku Piotra Dudy (przestawiającego wniosek o referendum w Sejmie), co związkowcy odebrali jako atak na wszystkich tych, którzy pod projektem się podpisali i byli gotowi wręcz szturmować budynki sejmowe. Tylko przytomność umysłu przewodniczącego związku Piotra Dudy, który zaapelował do związkowców o zachowanie spokoju, spowodowała, że nie do szło do zamieszek i być może brutalnej akcji policji, która w dużych ilościach została zgromadzona na terenie Sejmu i była przygotowana do pacyfikacji protestujących.
- Zaledwie po 8 miesiącach rządzenia ekipa Tuska, wraca do starej śpiewki, że jeżeli chodzi o zróżnicowanie wieku emerytalnego, Polska jest wyjątkiem w krajach UE i w związku z tym, tę sprawę trzeba „uporządkować”. No i znowu ta procedura nadmiernego deficytu, żeby z niej wyjść, trzeba wyraźnie ograniczyć wydatki budżetowe, a podniesienie wieku emerytalnego, pozwoliłoby zaoszczędzić przynajmniej kilkanaście miliardów złotych rocznie dotacji z budżetu do systemu ubezpieczeń społecznych.