Polskie firmy dopuszczone do certyfikacji Nord Stream2-przesyłanie nim gazu się oddala

  1. Właściciel gazociągu Nord Stream2, szwajcarska spółka Nord Stream2 AG natychmiast po zakończeniu jego budowy, już na początku września zwróciła się do niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur (BnetzA) o certyfikowanie jej jako operatora (na obszarze Niemiec i ich wód terytorialnych), wg tzw. modelu niezależnego operatora systemu przesyłowego (ITO).

Rosjanie (choć reprezentowani przez zarejestrowaną w Szwajcarii spółkę) w dalszym ciągu na gruncie europejskim próbują forsować stanowisko, że Nord stream2 jest inwestycją, której nie dotyczy tzw. III unijny Pakiet energetyczny, których celem jest zagwarantowanie konkurencji i równych warunków dla wszystkich uczestników rynku.

Według tych zasad Nord Stream2 AG między innymi, musi powołać niezależnego operatora zajmującego się przesyłem gazu (dla tej części gazociągu która leży na wodach niemieckich), który musi na zasadach aukcji, udostępnić 50% przepustowości gazociągu (czyli 22,5 mld m3) dla stron trzecich, a także powinien opracować przejrzyste taryfy uwzględniające koszty całego gazociągu.

 

  1. Niemiecki regulator jednak od jakiegoś czasu nie może już być tak przychylny oczekiwaniom Rosjan, jak to bywało wcześniej, bowiem są państwa i firmy w Europie, które uważają, że monopolizowanie przez nich dostaw gazu jest szkodliwe i w konsekwencji zagraża bezpieczeństwu energetycznemu UE.

Przypomnijmy w tym kontekście, że pod koniec sierpnia Wyższy Sąd Krajowy w Dusseldorfie odrzucił skargę spółki Nord Stream2 AG na decyzję niemieckiej federalnej agencji sieci (BNetzA) odrzucającej wniosek operatora o wyłączenie tego gazociągu spod działania unijnego tzw. III Pakietu energetycznego.

Do tego procesu jako strona zostały dopuszczone PGNIG S.A i jej spółka zależna PGNiG Supply& Trading (PST), które przedstawiły uzasadnienie dotyczące objęcia tego gazociągu wspomnianym tzw. III Pakietem energetycznym.

Z rozstrzygnięcia niemieckiego sądu wynika także, że wszystkie wymienione wyżej regulacje muszą być przeprowadzone przez inwestora przed przystąpieniem do procesu jego certyfikacji.

 

  1. W tych dniach BNetzA dopuściła do rozparzenia wniosku o certyfikację Nord Stream2, wspomniane wyżej dwie firmy polskie mianowicie PGNIG S.A i jej spółkę zależną PGNiG Supply& Trading (PST), a to oznacza, że powtórzą one argumenty, które już podzielił niemiecki sąd (wprawdzie dopiero w I instancji), że ten gazociąg na niemieckim odcinku jest objęty III pakietem energetycznym.

W tej sytuacji certyfikacja w modelu ITO jest niemożliwa, bo gazociąg Nord Stream2 został fizycznie ukończony na początku września tego roku, a zastosowanie wspomnianego modelu certyfikacji byłoby możliwe tylko dla systemów przesyłowych istniejących przez 19 maja 2019 (przed wejściem w życie III Pakietu energetycznego).

 

  1. Rosjanie nie będą mieli więc wyjścia, będą musieli powołać niezależnego operatora gazociągu na odcinku niemieckim, będą musieli udostępnić 50% jego przepustowości innym operatorom, wreszcie będą musieli zaprezentować przejrzyste taryfy przesyłowe uwzględniające koszty całego gazociągu.

Bez tego rozpoczęcie procesu certyfikacji gazociągu jest niemożliwe, tym bardziej nie jest możliwe przesyłanie nim gazu, a to chce robić Gazprom już na przełomie września i października.

Gdyby tak się stało to musiałaby stosownie zareagować Komisja Europejska, której III Pakiet energetyczny przyznaje akceptację decyzji certyfikacyjnej przygotowane przez krajowych regulatorów.

Gazprom oczywiście nie zasypia „gruszek w popiele” i obniżając dostawy gazu do krajów Europy Zachodniej przez całe lato doprowadził już do gwałtownego zmniejszenia jego zapasów w magazynach a tym samym dużego wzrostu jego cen, co więcej być może chce spowodować swoisty „gazowy kryzys zimowy” i w ten sposób wręcz zmusić UE do odejścia od stosowania III Pakietu energetycznego.