Metody Tuska- oszukiwanie wyborców i upokarzanie partyjnych kolegów

  1. Na temat charakteru Donalda Tuska powiedziano i napisano bardzo dużo, jednak najbardziej dosadnie określił byłego premiera w podsłuchanej rozmowie w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Kwaśniewski rozmawiając wtedy z Ryszardem Kaliszem zdobył się na wyjątkową szczerość i powiedział o Tusku tak „jest wyjątkowo mściwy. Rudy i mściwy”, a Kalisz natychmiast dodał „Kanalia bym powiedział”.

Po powrocie do Polski i objęciu funkcji przewodniczącego Platformy, Tusk wprawdzie  poprawił notowania tej partii kosztem Ruchu Hołowni ale gdy jakiś czas temu stanęły one w miejscu , a wg niektórych sondażowni, wręcz spadają, jak donoszą media coraz częściej „Donald się wścieka”.

 

  1. U części wyborców Platformy spory szok, wywołał „spektakl” zorganizowany prze PR-owców, w czasie ostatniej konwencji w Płońsku, podczas którego Donald Tusk całował podany mu na powitanie chleb, a przemówieniu przypominał, że jego mama zaczynając krojenie chleba, wcześniej czyniła na nim znak krzyża.

W tym wystąpieniu Tuska było zresztą więcej odniesień do polskiego katolicyzmu, ba padło stwierdzenie, że przecież większość z nas w Platformie to katolicy i w tym kontekście nastąpiło napomnienie posła Sławomira Nitrasa, za jego zapowiedź na Campusie Trzaskowskiego „opiłowania” katolików z przywilejów.

Zaledwie tydzień po tym „spektaklu”, Tusk w czacie z internautami mówi wprost, że tego rodzaju gestami, chce pozyskać dla Platformy głosy ludzi z małych miast i środowisk wiejskich i zgadza się z jednym z internautów, że całowanie chleba i wspomnienie o czynieniu na nim znaku krzyża, można nazwać propagandą.

Publicznie więc potwierdza, że nie cofnie się nawet przed cynicznym przyznawaniem się do katolicyzmu, jeżeli dałoby to dodatkowe głosy Platformie w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych.

 

  1. Ale metody Tuska, to nie tylko oszukiwanie wyborców ale także niszczenie kolegów partyjnych, nawet tych, którzy oddali mu zaledwie kilka miesięcy temu władzę w partii wręcz „na talerzu”.

Otóż Tusk wykorzystał uczestnictwo przewodniczącego klubu parlamentarnego Borysa Budki i wiceprzewodniczącego partii Tomasza Siemoniaka na urodzinach red. Mazurka z RMF FM, podczas odbywających się obrad Sejmu, do ich publicznego dyscyplinowania, w wyniku czego obydwaj oddali się do jego dyspozycji.

Ba na portalach społecznościowych obydwaj napisali „samokrytyki” podkreślając, że wprawdzie byli na tych urodzinach ale nie korzystali z alkoholu, co więcej nawet nie rozmawiali z obecnymi tam posłami z Prawa i Sprawiedliwości.

Mimo tego Tusk zdecydował się jeszcze dodatkowo publicznie ich upokorzyć, cytując podczas wspomnianego czatu esemes od swojej teściowej w ich obronie, żeby jednak nie wyrzucał ich z partii „bo to dobre chłopaki i na pewno już nie popełnią takich błędów”.

Budka i Siemoniak pewnie ocalą głowy w wyniku tego wstawiennictwa teściowej Tuska ale to tylko pokazuje w jakim stanie jest ta partia i jakich metod używa wódź nawet w stosunku do tych partyjnych kolegów, którzy umożliwili mu odzyskanie władzy w Platformie bez przeprowadzania wyborów.

 

  1. Politycy i wyborcy Platformy wiązali z powrotem Tuska do polskiej polityki wielkie nadzieje ale już po tych kilku miesiącach jego kierowania partią, wyraźnie widać, że o sukces będzie bardzo trudno.

Jeżeli publicznie można „zbawić się religią” i następnie przyznać, że robi się to w celach wyborczych, jeżeli zamiast budować partyjną drużynę w skandaliczny sposób upokarza się swoich najbliższych współpracowników, pod byle pretekstem, to trudno chyba uwierzyć, że „z tej mąki może być jeszcze chleb”.