- W końcówce roku pojawia się coraz więcej informacji o tym, że nowy rząd Donalda Tuska nie tylko nie zamierza realizować własnych obietnic wyborczych ale kasuje także programy wprowadzone przez rząd Morawieckiego. Młodzi ludzie czekali długo na wprowadzenie korzystnych rozwiązań prawnych i finansowych, które pozwoliłyby im nabyć na własność pierwsze mieszkanie na rynku pierwotnym albo wtórnym, albo też wybudować dom we własnym zakresie. W połowie tego roku rząd premiera Morawieckiego wprowadził w życie takie rozwiązanie i był to kredyt mieszkaniowy o stałej stopie procentowej wynoszącej 2% skierowany do ludzi w wieku do 45 lat, nie posiadających własnego mieszkania.
- Przypomnijmy, że program ten dawał możliwość nabycia mieszkania na rynku pierwotnym, bądź wtórnym, albo budowę we własnym zakresie w oparciu o uzyskany kredyt do wysokości 500 tys. zł dla jednoosobowego gospodarstwa domowego, bądź 600 tys. zł dla większego gospodarstwa domowego i może być połączony z programem realizowanym przez BGK „Kredyt mieszkaniowy bez wkładu własnego” (a więc o ten kredyt mogą się także starać osoby, nie mające wkładu własnego na mieszkanie). Co więcej Komisja Nadzoru Finansowego zmodyfikowała tzw. rekomendację S dla banków biorących udział w tym programie, co oznacza, że zdolność kredytowa dla tych, którzy będą ubiegali się o taki kredyt, będzie liczona na bardzo korzystnych zasadach (chodzi o to, że raty tego kredytu z dopłatą do budżetu przez pierwsze 10 lat będą stałe, a po upływie tego okresu już bez dopłat budżetowych zostaną na podobnym poziomie, co wynika z zastosowanego mechanizmu, że w tym pierwszym okresie, zostanie spłacone ok. 40% części kapitałowej).
- Mimo tego, że uruchomienie tego kredytu i wzrost popytu na mieszkania spowodowało wzrost cen na rynku mieszkaniowym to nadal są mieszkań do kupienia, zwłaszcza że do programu dopuszczony został rynek wtórny, a także istnieje możliwość budowania domu we własnym zakresie (np. własna działka może być wkładem własnym starającego się o kredyt w programie). W sytuacji kiedy budowanie własnego domu bez pozwolenia, które do tej pory dotyczyło domów do 70 m2 powierzchni użytkowej na własne potrzeby mieszkaniowe, zostało rozszerzone także na domy o większej powierzchni, powinno się to stać bardzo atrakcyjne dla młodych ludzi starających się o pierwsze mieszkanie. Wg ostatnich informacji z rynku, koszt budowy w stanie surowym domów jednorodzinnych poza dużymi miastami tzw. sposobem własnym, wynosi ok. 3,5 tys. zł za m2 i nawet uwzględniając, drugie tyle kosztów na m2 w związku z pracami wykończeniowymi, to są to kwoty łącznie znacznie niższe, niż koszt nabycia m2 powierzchni mieszkaniowej w dużych miastach, co powinno zachęcać do budowy domów, a nie poszukiwania znacznie droższych mieszkań w dużych miastach.
- Kredyt 2% cieszył się ogromnym zainteresowaniem, do końca listopada zawarto blisko 41 tysięcy omów kredytowych , a 13 bankach udzielających tego kredytu złożono ponad 90 tys wniosków, z których blisko 70 tysięcy to są wnioski zweryfikowane, spełniające kryteria udzielenia kredytu. Rząd Morawieckiego uwzględniając to zainteresowanie zdecydował się zwiększyć dopłat budżetowe na ten cel z 11,3 mld zł do 16,1 mld zł, a więc o blisko 5 mld zł w latach 2024-2032. Po zmianie władzy nowe władze ministerstwa rozwoju i technologii zdecydowały jednak o wygaszeniu tego programu w związku z tym już od nowego orku banki nie będą mogły przyjmować nowych wniosków zainteresowanych tym programem młodych ludzi. A więc rząd Tuska nie tylko nie uruchomi własnego programu mieszkaniowego kredyt na 0%, który obiecywano w kampanii wyborczej, ale zdecydował o likwidacji tego ,który wprowadził rząd premiera Morawieckiego i który cieszył się ogromnym wręcz zainteresowaniem młodych ludzi.
- Ciekawe jak poczują się młodzi zwolennicy nowej koalicji, którzy spodziewali się zapowiadanego kredytu 0%, a przynajmniej kontynuowania programu mieszkaniowego kredytu na 2%, w sytuacji kiedy od 1 stycznia nie będzie ani jednego, ani drugiego? Decyzję o zamknięciu tego programu źle oceniają nawet eksperci rynku nieruchomości, którzy krytykowali go wprawdzie za spowodowanie wzrostu cen mieszkań, a teraz twierdzą, że wywołał on duże zainteresowanie developerów nowymi inwestycjami, a w konsekwencji w przyszłości zahamowanie wzrostu, a być może nawet spadek cen mieszkań, a po tej decyzji rządu z tych inwestycji zrezygnują, albo spowolnią ich realizację.