. W ostatni poniedziałek późnym wieczorem w Strasburgu (trwa właśnie jedno z trzech ostatnich posiedzeń PE w tej kadencji), doszło do spotkania przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera i premier W. Brytanii Theresy May w sprawie Brexitu (znamienne, że nie uczestniczył w nim przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, a o wspólnych ustaleniach, szef KE poinformował go listownie).
Po spotkaniu wydano komunikat, że doszło porozumienia w sprawie „prawnie wiążących” zapisów w projekcie porozumienia dotyczącego wyjścia W. Brytanii z Unii Europejskiej.
Wypracowane porozumienie, które będzie załącznikiem do tzw. deklaracji politycznej towarzyszącej blisko 600 stronnicowej umowie brexitowej, zawiera „prawnie wiążący wspólny instrument prawny”, redukujący ryzyko, że W. Brytania może być celowo utrzymywana w tzw. północnoirlandzkim mechanizmie awaryjnym i zobowiązuje obydwie strony do zastąpienia tzw. back-stopu do końca 2020 roku.
Dodatkowa formą ma być złożona „jednostronna deklaracja” W. Brytanii, zwierająca działania, jakie podejmie brytyjski rząd w razie uznania, że UE narusza swoje zobowiązania do zawarcia w wyżej wymienionym terminie alternatywnego rozwiązania zamiast back-stopu.
- Przypomnijmy także, że W. Brytania zgodziła się w wynegocjowanej 600- stronnicowej umowie, między innymi na zagwarantowanie wszystkich praw obywatelom krajów UE-27 mieszkającym na jej terytorium (w tym Polakom), jakie mieli, kiedy była ona członkiem Unii Europejskiej.
Zgodziła się także zapłacić składkę nie tylko do 2020 roku, ale także przypadającą na nią część zobowiązań wynikających ze stosowania zasady n+3 w wykorzystywaniu środków z Funduszu Spójności, co oznacza, że mimo opuszczenia UE, będzie musiała zapłacić szacunkowo około 60 mld euro.
Nie zgodziła się jednak, aby Irlandia Północna została w unii celnej przez określony w porozumieniu czas (chodzi o to, że takie rozwiązanie nie stwarzałoby konieczności natychmiastowego stworzenia granicy pomiędzy Republiką Irlandii i Irlandią Północną), podczas gdy pozostała część Zjednoczonego Królestwa będzie już poza UE.
Właśnie, dlatego przyjęto tzw. rozwiązanie awaryjne (back-stop), a więc pozostawanie Zjednoczonego Królestwa w unii celnej po okresie przejściowym (po 2020 roku albo, jeżeli zostanie on przedłużony po 2021) i to to właśnie był jeden z powodów odrzucenia umowy w Izbie Gmin.
A to przecież oznaczałoby, że pod względem przepływów handlowych W. Brytania pozostawałaby w UE i nie mogła w pełni samodzielnie prowadzić polityki handlowej, czyli zawierać umów handlowych z krajami trzecimi.
- Stąd wynegocjowany w poniedziałek w Strasburgu, załącznik już nie do umowy, ale do deklaracji politycznej, w którym znalazła się data obowiązująca obydwie strony (koniec 2020 roku), do wypracowania zasad funkcjonowania „elastycznej granicy” pomiędzy Republika Irlandii, która pozostaje w UE, a Irlandią Północną, która jako część Zjednoczonego Królestwa opuszcza UE.
Teraz premier May musi „tylko” przekonać parlamentarzystów swojej partii konserwatywnej i kilkunastu parlamentarzystów z Irlandii Północnej, którzy wspierają jej rząd, do poparcia wynegocjowanego załącznika a w konsekwencji umowy brexitowej.
Nie będzie to zadanie łatwe po w połowie stycznia tego roku, brytyjska Izba Gmin w sposób zdecydowany odrzuciła umowę wynegocjowaną pomiędzy UE-27 i W. Brytanią, za jej przyjęciem głosowało zaledwie 202 posłów, przeciw aż 432 (i było to najwyższa przegrana rządu w parlamencie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat).
Pośród 432 posłów głosujących przeciw, ponad 100 jest członkami partii konserwatywnej i tylko przekonanie tej dużej grupy posłów do głosowania zgodnego ze stanowiskiem rządu premier May, daje szansę na zatwierdzenie umowy brexitowej przez Izbę Gmin, a także przez parlamenty 27 krajów członkowskich UE.
Wczoraj późnym wieczorem Izba Gmin stosunkiem głosów 242 za, 391 przeciw i to porozumienie odrzuciła, dzisiaj będzie głosowany Brexit bez żadnej umowy i jeżeli i ten wniosek upadnie, pozostanie wydłużenie procedury wyjścia W. Brytanii z UE.