Minister finansów w dobrym nastroju, a krach budżetowy już za progiem

  1. W związku z komunikatem ministerstwa finansów o wykonaniu budżetu państwa w okresie styczeń-maj 2024 i informacją w nim zawartą, że deficyt po 5 miesiącach przekroczył 53 mld zł, w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości w ramach pytań w sprawach bieżących, zapytałem o przyczyny tej sytuacji. Przypomniałem, że w analogicznym okresie roku ubiegłego, deficyt ten wyniósł niecałe 21 mld zł, choć sytuacja gospodarcza była znacznie gorsza, wtedy bowiem mieliśmy do czynienia ze spadkiem PKB ( odpowiednio -0,5% w I kwartale i 0,8% w II kwartale), podczas gdy w roku obecnym w I kwartale GUS odnotował wzrost PKB w wysokości 1,9%, a II kwartale wzrost ten, najprawdopodobniej, będzie jeszcze wyższy. Zwróciłem także uwagę na słabą realizację dochodów budżetowych głównie z podatku VAT i PIT (wyraźnie niższe wpływy niż upływ czasu) i gwałtownie rosnący deficyt, mimo tego, że także zaawansowanie wydatków jest wyraźnie niższe niż upływ czasu (zrealizowano wydatki w wysokości 36% planowanych, podczas gdy upływ czasu to już ponad 42%).

 

  1. Jednak odpowiadający w imieniu ministra finansów, wiceminister Jurand Drob, twierdził, że w budżecie nic niepokojącego się nie dzieje, a jego zdaniem dochody budżetowe realizowane są w takim tempie, że na koniec roku, będą bliskie wielkościom planowanym. Jego zdaniem także wpływy z VAT i PIT w kolejnych miesiącach przyśpieszą, bowiem przyśpieszy w kolejnych kwartałach wzrost gospodarczy, który jego zdaniem w całym roku przekroczy 3% PKB. Tyle tylko, że dochody budżetowe w okresie styczeń-maj wyniosły tylko ok. 261 mld zł i stanowiły 38,3% planowanych (a więc o blisko 4 pkt procentowe niższe niż upływ czasu), w tym wpływy z VAT, głównego dochodu polskiego budżetu, niecałe 124 mld zł , około 39% planowanych (3 pkt. procentowe niższe niż upływ czasu).     Jest to już sytuacja alarmistyczna, bo w danych dotyczących dochodów za maj, są już także kwietniowe wpływy z podatku VAT, związane z podwyżką stawki tego podatku od żywności, a okazuje się, że w ujęciu miesięcznym, wyniosły one około 24 mld zł, czyli były na poziomie wpływów z poprzednich miesięcy (z tytułu tej podwyżki minister finansów spodziewał się dodatkowo ok. 10 mld zł do końca roku). Jeszcze słabiej wygląda realizacja wpływów z PIT wyniosły one tylko ok 33 mld zł czyli zaledwie 30 % planowanych, a więc były one na poziomie aż o 12 pkt procentowych niższym niż upływ czasu, a przecież wzrost płac w gospodarce wynosi w tym roku, przynajmniej kilkanaście procent, a w sferze budżetowej 20% (dla nauczycieli 30%), więc wpływy te, powinny być zdecydowanie bardziej zaawansowane.       

 

  1. Z kolei wydatki wyniosły ponad 314 mld zł, ale stanowiło to tylko niewiele ponad 36% planowanych, a więc były one aż o 6 pkt. procentowych niższe, niż upływ czasu, a mimo tego deficyt jak już wspomniałem, przekroczył 53 mld zł. W tej sytuacji wyraźnie widać, że minister finansów stara się ograniczać wydatki, w zasadzie wyżej niż upływ czasu zaawansowane są tylko subwencje na rzecz samorządów (po 5 miesiącach zrealizowano je w ponad 50%,), natomiast  pozostałe kategorie wydatków, są na wyraźnie niższym poziomie, niż upływ czasu, w tym dotacje dla systemu ubezpieczeń społecznych, zaledwie na poziomie 24%, a więc o blisko 20 pkt procentowych niżej niż upływ czasu (w drugiej połowie roku trzeba będzie to nadrobić, co wyraźnie powiększy deficyt budżetowy). Poza tym w komunikacie ministerstwa finansów prezentowane są tylko niektóre kategorie wydatków, w związku z tym nie jest jasne np. jak wygląda po 5 miesiącach zaawansowanie w wydatków w dziale obrona narodowa, czy i tutaj minister nie odważył się już teraz szukać oszczędności.

 

  1. Jeżeli ta niekorzystna tendencja dotycząca kształtowania się dochodów budżetowych będzie kontynuowana w następnych miesiącach, to do wykonania budżetu może zabraknąć przynajmniej  60 mld zł planowanych dochodów budżetowych (około 35 mld zł z VAT  i około 25 mld zł z PIT). Żeby bowiem zrealizować dochody z VAT w zaplanowanej wysokości ponad 316 mld zł w kolejnych miesiącach, dochody te powinny rosnąć średnio o ok. 37% w ujęciu rok do roku,  podczas gdy dotychczasowy wzrost wyniósł ok. 19%, co jest w oczywisty sposób niemożliwe. Co więcej na ten dotychczasowy wzrost wpływów z VAT o 19% w ujęciu rok do orku, złożyło się przede wszystkim przeniesienie ok. 12 mld zł dochodów z tego podatku osiągniętych w grudniu poprzedniego roku na styczeń roku obecnego ( poprzez mechanizm przyśpieszonych zwrotów).

 

 5. Wszystko więc wskazuje na to, że w II połowie roku należy się spodziewać głębokiej nowelizacji budżetu, „urealnienia” poziomu dochodów budżetowych (zaplanowano je na poziomie ok. 682 mld zł), a w konsekwencji głębokich cięć wydatków budżetowych, szczególnie tych o charakterze społecznym, a być może i wydatków obronnych. Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby minister finansów w sytuacji nie wykonania dochodów budżetowych na taką skalę, zdecydował się powiększyć deficyt budżetowy, który ta koalicja i tak powiększyła o 20 mld zł do poziomu 184 mld zł. Niestety coraz bliżej do potwierdzenia tezy, że gdy rządzi Platforma „piniędzy nie ma i nie będzie”.  Ale na razie wiceminister finansów był w Sejmie w dobrym nastroju, choć jak się okazuje kilka dni wcześniej na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego, jednak wyraził pewien niepokój jeżeli chodzi wysokość wpływów z VAT, szczególnie w kwietniu i maju.